Cztery ważne osobowości artystyczne osadzone w dziejach Gdańska i historii Wybrzeża mimo zasadniczych różnic łączy świat wyznawanych wartości. świetnie opanowany warsztat, poczucie ciągłości kultury i jej europejski format i specyfika.
Dużo czasu musiało minąć, by na stosunki polsko-niemieckie nie kładł się cieniem koszmar II wojny światowej. Nowe pokolenia Polaków i Niemców nie kwestionując oceny historii starają się pokazać to, co łączy.
Wśród organizacji, która postawiła sobie to niełatwe zadanie jest założona w 1992 roku z inicjatywy Guntera Grassa Fundacja im. Daniela Chodowieckiego. To ona we współpracy z Akademią der Kunste w Berlinie przygotowała w mającej ostatnio dobrą passę Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie interesującą wystawę „Kosmopolityczne tradycje Pomorza - Chodowiecki, Grass, Świeszewski, Targońska".
Ekspozycję, która doskonale pokazuje, że historię Gdańska i Pomorza tworzyły osoby o różnej narodowości i pochodzeniu. Patronujący całemu przedsięwzięciu Daniel Chodowiecki, XVIII wieczny malarz, rysownik i grafik choć na świecie uważany jest za artystę niemieckiego ma polskie szlacheckie korzenie. Był samoukiem, ale tak znakomitym, że został rektorem berlińskiej ASP. Przez babkę hugenotkę wnikał do jego rodziny francuski język i obyczaj. Szkicowanie stało się jego pasją od wczesnej młodości. A ponieważ talent szedł w parze z pracowitością pozostawił po sobie ok. czterech tysięcy rysunków i ponad dwa tysiące rycin. Są wśród nich portrety, pejzaże, martwe natury, ilustracje do znanych dzieł literackich. Są szkice z podróży do Gdańska z Berlina, do którego w którymś momencie życia przeniósł się na stałe. Zgromadzone w Sopocie arcydzieła zachwycają warsztatem i precyzją kreski. Doskonale też oddają klimat minionej epoki, jej obyczaje, , dokumentują modę, architekturę, zachowania.
Spojrzenie Guntera Grassa to z kolei wejście do świata jego wyobraźni, przypomnienie, że Literacki Noblista jest z wykształcenia rzeźbiarzem i architektem. To doskonałe uzupełnienie jego wizji literackich, świat, w którym możemy obejrzeć jego ludzkich (Oskar z „Blaszanego bębenka") i zwierzęcych bohaterów. Są tak chętnie szkicowane ryby raki, jest nawet Polska Gęś. Niektóre prace przypominają senne koszmary, inne, - świadczą o poczuciu humoru artysty.