Tytułowy „zamek" jest zakładem karnym o zaostrzonym rygorze. Od kilku lat Eliza Proszczuk odwiedza przebywające tam kobiety i prowadzi z nimi działania artystyczne, które zainspirowały ją do rozpoczęcia związanego z tym tematem doktoratu.
– Zrozumienie tego szczególnego miejsca, jakim jest więzienie, zajęło mi prawie trzy lata– opowiada Eliza Proszczuk. – Chciałam dotrzeć do człowieka, poznać jego historię, zrozumieć, dać coś od siebie i otrzymać coś w zamian. Ze swojej strony chciałam obdarować skazane wolnością, którą daje mi sztuka. Wolnością, czyli tym czymś, co posiadam, a im tego brakuje.
Na wystawie w CSW dominują maskotki. Symbolizują coś miłego i odpychającego zarazem, bo choć można się do nich przytulić nie zastąpią ciepła bliskich osób, które skazane musiały opuścić. Kobiety zamknięte w więzieniu próbują wykreować namiastkę wolności, uciekają w świat fantazji – chociażby opowiadając bajki i zakładając zrobione przez siebie maski.
Kolorowe zabawki mają przełamać ponury, więzienny nastrój, ale coś jest tu nie tak – niektóre zabawki są pozlepiane, tworzą karkołomne konstrukcje. Barbie nie ma oczu, a przytulanka – suwak zamiast ust.