– Zrywałam zasłony wszystkich tabu – mówi z dumą rzeźbiarka w filmie Krzysztofa Rogulskiego „Falender. Opowieść intymna". Tak powstały poduszki erotyczne eksponujące ogromne waginy, których nie można było pokazywać na wystawach. A w 1973 r. wyrzeźbiła tors z falliczną głową, sugerując podobieństwo do ówczesnych władz.
Prace Barbary Falender (ur. 1947) od początku wzbudzały kontrowersje. Rzeźbiła ludzkie ciało, eksponując jego erotykę. Zmysłowość jest jedną z najważniejszych cech prac. A w Męćmierzu widzowie mogą oglądać głowy – portrety umieszczone na kawaletach, drewnianych trójnożnych stołach rzeźbiarskich wyposażonych w blaty.
– Postanowiłam pokazać to, od czego każdy rzeźbiarz zaczyna – czyli właśnie kawalety – wyjaśniała artystka na wernisażu. – To pierwsze zadanie na akademii, jeśli się go nie wykona, przestaje się być studentem ASP.
Rzeźbiarka wspominała, że mając 19 lat, pracowała w pobliskim Kazimierzu jako recepcjonistka w Domu Architekta. Tam dowiedziała się o szczęśliwym zdaniu egzaminów na wydział rzeźby warszawskiej ASP. Falender ujawniła też, że gospodarz Galerii Klimaty Bartłomiej Pniewski jest kolegą z uczelni.
– Z Męćmierzem związany jest Wiesław Juszczak, jedyny filozof, jakiego w życiu poznałam, mając 22 lata, w domu mojego profesora Jerzego Jarnuszkiewicza – wspominała Falender. – Juszczak zawsze był dla mnie symbolem czegoś nieosiągalnego: logiki, mądrości i wyrafinowania, które się w nim doskonale łączyły. Zrobiłam mu rzeźbę z granitu, a twarz wyrzeźbiłam w polskim marmurze. Kamień destrukt pozornie do niczego się nie nadawał. Z pomocą przyszły mi nowoczesne technologie, dzięki którym z cienkiego „plasterka" stało się możliwe wydobycie kształtu twarzy.