Rzeczpospolita: Od czwartku w warszawskiej Kordegardzie można zwiedzać wystawę „Innowacyjny K-dron". Czym właściwie jest figura, która stała się głównym motywem ekspozycji?
Janusz Kapusta:
K-dron ma 11 ścian i z jakiegoś powodu przez wieki go przeoczyliśmy. Ja odkryłem go w swoich rysunkach, kiedy zastanawiałem się nad nieskończonością. Istnieją cztery sposoby rozumienia K-dronu – naukowy, artystyczny, użytkowy i symboliczny. Jednak ta wystawa będzie eksponowała głównie aspekt artyzmu i symboliki tego kształtu.
Na czym one polegają?
Piet Mondrian wykorzystał w swoich pracach parę prostokątów, parę linii, parę kolorów i stworzył nową sztukę. Ja jako artysta przypadkowo zostałem także odkrywcą – to było jak kosmiczny podarunek, na który po prostu zareagowałem. Z kolei symboliczny wymiar K-dronu ma nam dać odpowiedź na pytanie, co taki nowy kształt pozwala nam przedstawić. Kiedy widzimy piramidę, możemy powiedzieć, że na jej szczycie jest król, za nim ministrowie, a poniżej poddani. Zatem kształt pozwala nam odszukać zależność. To, co daje nam K-dron, to trójwymiarowe yin i yang – dopełniające się, ale nadal przeciwne znaki. Ta warstwa symboliczna została dostrzeżona także przez wiceministra Mateusza Morawieckiego, dzięki czemu K-dron wybrano na logo Polski innowacyjnej.