Ministerstwo Rolnictwa dało polskim stowarzyszeniom pięć dni na konsultacje nowego programu promocji unijnej żywności. A jest o co się starać, bo na projekty organizacji branżowych czeka równowartość nawet 760 mln zł.
Promocja to walka o rynki
W lakonicznym komunikacie resort rolnictwa poprosił w czwartek organizacje z branży produkcji żywności o przekazanie uwag do Rocznego Programu Prac na 2018 r. Chodzi o finansowanie z unijnej kasy akcji informacyjnych i promocyjnych unijnego rolnictwa i żywności. Kłopot w tym, że resort dał na zaopiniowanie projektu dokładnie pięć dni, wraz z weekendem.
Jak przyznaje Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka, zainteresowanie poprzednimi edycjami programu było ogromne w całej Unii. Fundusze na akcje promocyjne i informacyjne wzrosły o połowę – ze 111 mln euro w ubiegłym roku do 179 mln euro przewidzianych w 2018 r. W ubiegłej edycji konkursy były ogłaszane pod koniec 2016 r. Kiedy ruszą programy do nowego budżetu, jeszcze nie wiadomo.
Jak informuje resort rolnictwa, obecnie organizacje branżowe realizują 13 kampanii. Wart 2,5 mln euro program „Czas na jabłka z Europy" zachęca klientów w Egipcie i Algierii do sięgania po jabłka grójeckie, w Rosji i na Ukrainie promują się „Makarony Europy" kosztem 3 mln euro, a prowadzony przez Polską Izbę Mleka „Trade milk" zachęca Chińczyków do europejskiego mleka. – To był projekt pierwotnie na rynek Rosji i Chin, ale embargo sprawiło, że trafiliśmy tylko do Chin – mówi Agnieszka Maliszewska.
Polskie organizacje są chętne na kolejne projekty. – Promocja musi być kontynuowana, bez tego żaden kraj już nie jest w stanie funkcjonować, bo konkurencja producentów żywności na rynku światowym jest coraz większa – mówi „Rzeczpospolitej" Witold Choiński, szef Związku Polskie Mięso.