A po czym poznać faszystę? Po tym, okazuje się, że się nie przyznaje. Faszyści, jak w ramach przygotowań do defaszyzacji warszawskich ulic pouczyła "Gazeta Wyborcza", dziś już nie strzygą się na łyso, chodzą w garniturach, a nie w glanach, i nie głoszą nienawiści do Żydów. Dlatego właśnie potrzebujemy Autorytetów, które nam wskażą "przebrane w garnitury zwierzęta z natury endeckie", jak nazwał za Autorytetem uczestników Marszu Niepodległości publicysta "Krytyki Politycznej" Michał Sutowski. Określenie "genetyczny patriotyzm" wyszydzano i ośmieszano, ale okazuje się, że jak go nazwać faszyzmem, to istnieje i jest podstawą do odmawiania genetycznie obciążonym ich konstytucyjnych praw.
"Dzielni i zdeterminowani chłopcy w chustach na twarzach" – pisze Sutowski, i nie jest to wbrew pozorom ironia, tylko szczery zachwyt – "byli gotowi pokazać czynem to, do czego Seweryn Blumsztajn, "Gazeta Wyborcza" i całe Porozumienie 11 Listopada, włącznie z "Krytyką Polityczną", nawoływali słowem: kazać faszystom wyp…ć z ulic tego miasta".
Dobrze, że Sutowski nie ściemnia jak Blumsztajn, tylko otwartym tekstem wali, do czego wzywano: do przemocy i łamania prawa. To nic, że nawet "Wyborcza" nie zdołała wypatrzyć w Marszu ani jednego faszystowskiego symbolu bądź hasła. To nic, że gdy próbowano zakazywać lub blokować marsze homoseksualistów, ci sami obłudnicy mówili zupełnie co innego. Filar "Krytyki Politycznej" jest szczery: "Podwójne standardy? Tak, bo między faszyzmem i antyfaszyzmem nie ma symetrii". Powalająca myśl! Zwłaszcza gdy sobie przypomnieć, jak guru "antyfaszystowskiej" gazety i świeżo upieczony laureat Orderu Orła Białego wielokrotnie budował symetrię między antykomunizmem a komunizmem!
Oto więc kwintesencja: w walce z faszyzmem wolno wszystko. A o tym, co jest faszyzmem, rozstrzygać mają prawo lewicowi bojówkarze nauczeni przez "Wyborczą", że "patriotyzm jest rodzajem rasizmu".