Mój nastoletni syn mawia: "mądry ten, co ustępuje". Skoro Rysiowi tak bardzo zależało na wysokim miejscu na warszawskiej liście, że aż był gotów rezygnować z polityki, a równocześnie działacze z kilkunastu powiatów tzw. "wianuszka" domagali się na swojej liście "Warszawa-2" wyrazistego lidera, to moim obowiązkiem było myśleć dalej niż o czubku własnego nosa.
Rysio jest SLD potrzebny, a ja z przyjemnością popracuję w dużo trudniejszym okręgu. Równie ważnym, bo w "Warszawa-2" mieszkają wyborcy niczym nie ustępujący tym z "Warszawy-1". Wierzę w dobry wynik. I mój tam, i Ryszarda w Warszawie. Podjął się walki z Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim i mam nadzieję, że swoją charyzmą zagwarantuje SLD poparcie liczone w setkach tysięcy głosów.
O ewentualnym pomyśle koalicji SLD-PiS mówi:
Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, o którym póki co nawet nie wiemy, czy jest w lesie. Jedno jest pewne: nie wyobrażam sobie koalicji SLD z ugrupowaniem Jarosława Kaczyńskiego. I zrobię wszystko, by do takiej koalicji nie dopuścić, co nie będzie specjalnie trudne, bo nie ma w Sojuszu zwolenników tego kierunku. Co zaś do sytuacji po wyborach: marzy mi się wielka koalicja wszystkich sejmowych ugrupowań poza PiS-em. Taki rząd "zgody narodowej".