Reklama

Katolik sądowo dyskryminowany

Adam "Nergal" Darski został uniewinniony, chociaż fakt jego przestępczego działania nie może budzić wątpliwości

Publikacja: 19.08.2011 13:19

Katolik sądowo dyskryminowany

Foto: W Sieci Opinii

Wczoraj niejaki Adam Darski (pseudonim artystyczny "Nergal") został uniewinniony przez Sąd Rejonowy w Gdyni w głośnej sprawie podarcia Biblii podczas jednego z koncertów. Prokuratura oskarżała "Nergala" o znieważenie uczuć religijnych. Sprawa dotyczy incydentu z września 2007 r. mającego miejsce w Gdyni - wówczas, w trakcie koncertu Adam Darski podarł Biblię i rozrzucił jej strzępy wśród publiczności, nazywając ją przy tym m.in. "kłamliwą księgą". Potem kartki Pisma Świętego miały zostać spalone przez fanów zespołu.

Clou

motywów rozstrzygnięcia gdyńskiego sądu podał sędzia Krzysztof Więckowski:

"Sąd nie będzie wskazywał żadnych granic dla wolności artystycznej ani dla wolności wyznaniowej".

Dodał, że część występu krytykująca Kościół, podczas którego była niszczona Biblia, była skierowana do hermetycznego grona odbiorców i nie było bez zgody na jej upublicznianie np. w Internecie.

Reklama
Reklama

Argumentacja porażająca. Swoiste votum separatum złożone przez gdyńskiego sędziego wobec ustaleń najwybitniejszych polskich karnistów zaakceptowanych następnie przez najwyższą władzę w Rzeczpospolitej, przedstawicieli Suwerena - Parlament RP.

 

Artykuł 196 ustawy z 6 czerwca 1997 r. - Kodeks Karny stanowi: Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

 

Prof. A. Marek, wybitny polski profesor prawa karnego materialnego, w swym komentarzu do tegoż artykułu napisał: "Interpretacja przepisu art. 196 kk nie jest jednak sprawą prostą, a to wobec pewnej "płynności" ocen tego, co jest znieważające, a co stanowi jedynie przejaw korzystania z wolności słowa, jeżeli chodzi o dyskusję i krytykę określonych symboli lub dogmatów będących przedmiotem kultu ich wyznawców. Trafnie pisze L. Gardocki (w jednym ze swych podręczników z zakresu prawa karnego), że należy tutaj uwzględniać przeważające oceny społeczne, przy czym podstawowe znaczenie dla przypisania przestępstwa ma forma wypowiedzi lub innego zachowania się, odpowiadająca pojęciu "znieważenia" (wyrażania pogardy, lekceważenia uczuć wyznawców itp.)”.

 

Reklama
Reklama

Gdyński skład orzeczniczy miał te wskazówki gdzieś. Fakt przestępczego działania Nergala nie może bowiem budzić wątpliwości. Facet na koncercie (który siłą rzeczy ma charakter publiczny - każdy, z odpowiednim wyprzedzeniem, mógł nabyć nań wejściówkę) niszczy przedmiot czci większości przedstawicieli społeczeństwa polskiego. Zachowanie Nergala, połączone z jego wypowiedziami, jednoznacznie wskazuje wrogi, pogardliwy stosunek do wiary katolickiej i przedmiotów jej kultu. Były partner Dody musiał zdawać sobie sprawę, że jego zachowanie może obrażać uczucia religijne bardzo wielu Polaków; nawet jeśli zdecydowana większość uczestników koncertu nie miała nic przeciwko niszczeniu Biblii i lżeniu katolików - istniało oczywiste prawdopodobieństwo (w dobie powszechnej cyfryzacji i Internetu), że zapis nergalowego "show" zostanie udostępniony osobom, które urażone nim zostaną. W każdym razie należało oczekiwać od dorosłego, wykształconego człowieka - właśnie takiego przeświadczenia.

 

Gdyński Sąd uniewinniając Darskiego nie ucieka się nawet do rozważań nad "płynnością" ocen, o której traktuje prof. Marek. Stwierdza wprost: "Sąd nie będzie wskazywał żadnych granic dla wolności artystycznej ani dla wolności wyznaniowej".

 

Z tego zdania wypływa absurdalny wniosek, iż sąd nie będzie w stanie de facto nigdy ukarać "artysty" (którego zachowanie wypełnia znamiona przestępstwa z art. 196 kk) za występek znieważenia uczuć religijnych. Wszak - zdaniem sędziego Więckowskiego -  nie można zakreślić ŻADNYCH granic "artystycznej wolności". Czy SSR K. Więckowski broniłby tak stanowczo swego idiotycznego stanowiska, gdyby jakiś - ten lub inny nergalopodobny pajac, podczas swego „artystycznego” przedstawiania, zamiast spalenia Biblii, ubił, dajmy na to, ukochanego psa/kota Pana sędziego?

 

Reklama
Reklama

Być może. Granice akceptowalnej swobody artystów (i "artystów") powinny być zakreślone stosunkowo szeroko. Nie pragnę, jak komuniści lub naziści, wpływać na ich wolność twórczą. Jednak podstawowe ramy, wynikające chociażby z potrzeby ochrony dóbr osobistych innych ludzi, powinny być wytyczone przez prawo i sądy, które to prawo stosują. Gdyński sąd, ku uciesze krajowych libertynów, z tego obowiązku świadomie zrezygnował.

 

Publicystyka
Juliusz Braun: Media publiczne raczej po staremu
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Publicystyka
Roman Kuźniar: Strategia predatora, czyli jak USA zmieniają swoje podejście do wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Nawrocki przegra z łańcuchem?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nieoczekiwany sojusz prezydenta Nawrockiego i Konferencji Ambasadorów RP
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Jarosław Kaczyński chce przyszponcić z młodzieżą
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama