Sąd "ucywilizuje" kampanię wyborczą

Ingerencja trzeciej władzy w politykę, o ile jest korzystna dla partii POstępu, nie wywołuje protestu wśród obrońców "standardów"

Publikacja: 26.08.2011 11:57

Sąd "ucywilizuje" kampanię wyborczą

Foto: W Sieci Opinii

 

Wypowiedź ta w oczywisty sposób nawiązuje do ostatniego, hańbiącego dla wymiaru sprawiedliwości orzeczenia warszawskiego sądu, w którym po raz kolejny ukarano krytykujących rząd. Ingerencja trzeciej władzy w politykę, o ile jest korzystna dla partii POstępu, nie wywołuje protestu wśród obrońców "standardów" np. z Fundacji Batorego.

 

Sądy chętnie korzystają z roli arbitra w politycznym sporze. Nie obowiązuje przy tym pożądana linia orzecznictwa, zgodnie z którą składy orzekające wzbraniałyby się przed udziałem w debacie wyborczej i - chowając głowę w piasek - oddalały pozwy wnoszone w trybie wyborczym (abstrahuję w tej chwili od spraw jednoznacznych).

 

Inaczej jest, jeśli idzie o kwestie sumienia, zwłaszcza w sprawach o obrazę uczuć religijnych katolików. Tutaj sądy chętnie sięgają po ww. wykręt; jak stwierdził Sąd Rejonowy w Gdyni - przy okazji głośnego uniewinnienia A. Darskiego ps. Nergal:

 

"Sąd nie będzie wskazywał żadnych granic dla wolności artystycznej ani dla wolności wyznaniowej".

 

B. Komorowski, jak wiemy z zeszłorocznej kampanii wyborczej - znany konserwatysta, nie domaga się "cywilizowania" satanistów plujących w Pismo Święte. Ba, bliscy Prezydentowi ludzie w TVP (podobno skutecznie dyscyplinujący tych niewystarczająco ucywilizowanych - vide: sprawa z dymisją I. Schymalli) nie protestowali, kiedy podjęto decyzję o intratnym kontrakcie dla jednego z nich. Tak, wspomniany Nergal, pajac słynący z obelg kierowanych pod adresem chrześcijan, będzie jedną z gwiazd nowego, jesiennego show w telewizji publicznej. Otrzyma sowitą pensję z abonamentu opłacanego przede wszystkim przez... katolików.

 

Nie wymagam, rzecz jasna, bezpośredniej interwencji w tej sprawie B. Komorowskiego; chodzi mi jedynie o zwrócenie uwagi na prezydencką wrażliwość i stawianie akcentów.

 

Komorowski poproszony o komentarz do słów J. Kaczyńskiego, który skrytykował istniejący postPRLowski system wymiaru sprawiedliwości, bąknął coś w swoim stylu, że są ludzie, którzy zawistnie kwestionują sukcesy III RP, on jednak nie zamierza w tym uczestniczyć.

 

Nie dziwie się, wszak ten sam wymiar sprawiedliwości, swą kompromitującą po wsze czasy indolencją wobec zbrodni komunistycznych decydentów, pozwolił swego czasu uzupełnić braki kadrowe w Pałacu Prezydenckim (patrz: zaproszenie przez B. Komorowskiego gen. W. Jaruzelskiego - jako eksperta od spraw wschodnich, na obrady Rady Bezpieczeństwa Narodowego). 

 

Wypowiedź ta w oczywisty sposób nawiązuje do ostatniego, hańbiącego dla wymiaru sprawiedliwości orzeczenia warszawskiego sądu, w którym po raz kolejny ukarano krytykujących rząd. Ingerencja trzeciej władzy w politykę, o ile jest korzystna dla partii POstępu, nie wywołuje protestu wśród obrońców "standardów" np. z Fundacji Batorego.

Sądy chętnie korzystają z roli arbitra w politycznym sporze. Nie obowiązuje przy tym pożądana linia orzecznictwa, zgodnie z którą składy orzekające wzbraniałyby się przed udziałem w debacie wyborczej i - chowając głowę w piasek - oddalały pozwy wnoszone w trybie wyborczym (abstrahuję w tej chwili od spraw jednoznacznych).

Publicystyka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Przywróćmy pamięć o zbrodniach w Palmirach
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji