Kowal do Kukiza, Kukiz do Kowala - wymiana listów między prezesem PJN i muzykiem rockowym trwa w najlepsze. Wywołała ją wypowiedź Kukiza, który oświadczył, że wybory parlamentarne to "wybór między dżumą a cholerą".
Paweł Kowal na łamach wpolityce.pl napisał list otwarty.
Mój sprzeciw wzbudza jednak postawa tych, którzy odrzucając wybór między – jak Pan powiedział – dżumą a cholerą, nie chcą nic zrobić, by poza ten wybór wyjść. Jako PJN nie zajmiemy pierwszego miejsca w tych wyborach, naszym sukcesem będzie wejście do parlamentu, ale potrzebujemy poparcia a przynajmniej życzliwości tych, którzy odrzucają politykę Tuska i Kaczyńskiego a zarazem, którym nie jest wszystko jedno.
Matematyki Pan nie ominie, zdania sprzeciwu nie będzie wyrażała liczba głosów nieważnych, bo utoną w morzu nieobecnych. My dzisiaj jesteśmy jeszcze młodzi, ale mamy argumenty i pewne doświadczenie. Są w życiu momenty, kiedy trzeba się opowiedzieć po stronie argumentów, a nie ułudy sondaży.
Rok temu, po tym, co działo się na Krakowskim Przedmieściu po katastrofie smoleńskiej miałem dość – chciałem wyjść poza krąg wiecznej wojny dwóch starych partii. Do wyboru były dwie drogi – odejść od polityki całkiem, zająć się swoimi sprawami, albo spróbować zrobić coś nowego. Uznałem, że nie mogę sobie pozwolić na poddanie się. Nikogo nie czaruję – dziś jeszcze nie uda się przekreślić monopolu stworzonego przez „bandę czworga”. Ale przyszłość potrzebuje szansy, potrzebuje nowego początku, pęknięcia, szczeliny, w której mogłoby wykiełkować nowe. To przyszłość jest stawką w tej grze. Bo ostatecznie chodzi o wspólną sprawę: Polskę, która jest najważniejsza.