Czy działaczka PO nakazała zwolnić lekarza z pracy?

Jak zostać zwolnionym następnego dnia po podpisaniu nowego kontraktu ordynatorskiego? Czyżby wystarczyło narazić się mężowi wiceszefowej pomorskiej Platformy Obywatelskiej?

Publikacja: 13.02.2012 16:19

Czy działaczka PO nakazała zwolnić lekarza z pracy?

Foto: W Sieci Opinii

Na stronie gazeta.pl czytamy:

Andrzej Miczko opowiada, że oddziałem chirurgii szpitala w Goleniowie kierował sześć lat. Właśnie skończył mu się kontrakt. Nowy podpisał 6 lutego. Dyrektor, a właściwie od środy prezes szpitala (placówka została przekształcona w spółkę - 100 proc. udziałów ma powiat), szukając oszczędności, proponował mu niższe pieniądze. Spierali się, ale w końcu przyjął te warunki i podpisał kontrakt do końca 2012 r.

- Następnego dnia dostałem wypowiedzenie. Dyrektor stwierdził, że stracił do mnie zaufanie - mówi "Gazecie" były już ordynator. - To był szok.

Dlaczego dyrektor zmienił zdanie w ciągu 24 godzin? Przeważył... pacjent, który w niedzielę 5 lutego zgłosił się na zmianę opatrunku po operacji. Miczko twierdzi, że nie wiedział, kto to, po czym dodaje:

Uznałem, że nie mogę zająć się nim na oddziale, bo bakterie z rany mogłyby tam się rozprzestrzenić. Nie było zagrożenia życia. Pacjent nie był u nas operowany. Powiedziałem, by następnego dnia zgłosił się do poradni. Z każdym Kowalskim tak samo bym postąpił.

Ale to nie był zwykły pacjent:

Jak się później okazało, odesłanym pacjentem był mąż posłanki Magdaleny Kochan, wiceprzewodniczącej zachodniopomorskiej PO. Posłanka zadzwoniła do partyjnego kolegi - starosty goleniowskiego Tomasza Stanisławskiego.

- Chciała tylko zapytać, kto wtedy dyżurował na chirurgii - twierdzi starosta. - Ani słowem nie wspomniała, by zwolnić lekarza. Sam jestem tym zaskoczony. Ja tylko spytałem dyrektora szpitala, czy takie zdarzenie miało miejsce.

Dyrektor szpitala Dariusz Guziak potwierdza, że 7 lutego rozwiązał z chirurgiem kontrakt z dwumiesięcznym wypowiedzeniem, gdyż, jak mówi: - Utraciłem do niego zaufanie (…) Sprawa z mężem posłanki to tylko kropla, która przelała czarę goryczy. Nikt na mnie nie naciskał. Sam podjąłem decyzję

Dyrektor twierdził, że wcześniej były już na lekarza liczne skargi. Dlaczego więc podpisał z nim nowy kontrakt?

Bo wcześniej obiecałem, że podpiszę, a dotrzymuję obietnic - mówi dyrektor. Dopytywany, ucina: - Męczy mnie ta rozmowa.

Posłanka zapewnia, że:

Żadnej mojej interwencji nie było. Prosiłam tylko starostę jako kolegę, by zechciał swoim kanałem dowiedzieć się, kto wtedy dyżurował. Żeby nie było, że jako poseł dzwonię do dyrektora. Mąż jest po poważnej operacji. Codziennie musi mieć zmieniany opatrunek.

I dodaje, że "nie zdążyła" wykorzystać wiedzy uzyskanej od starosty. Rozważała natomiast telefon do lekarza albo do jego szefa…

Na stronie gazeta.pl czytamy:

Andrzej Miczko opowiada, że oddziałem chirurgii szpitala w Goleniowie kierował sześć lat. Właśnie skończył mu się kontrakt. Nowy podpisał 6 lutego. Dyrektor, a właściwie od środy prezes szpitala (placówka została przekształcona w spółkę - 100 proc. udziałów ma powiat), szukając oszczędności, proponował mu niższe pieniądze. Spierali się, ale w końcu przyjął te warunki i podpisał kontrakt do końca 2012 r.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku