Zdaniem byłego premiera, choć to trudne, trzeba doprowadzić do wcześniejszych wyborów. Dlaczego? Polityka rządu Donalda Tuska jest jego zdaniem skrajnie niekorzystna dla społeczeństwa:
Cięcia dotyczą różnych dziedzin życia, ale przy zachowaniu twardej zasady – sięgamy do płytkich kieszeni. Głębokie kieszenie oszczędzamy. Ten rząd nie chce ani podatku bankowego, ani podatku od wielkich sieci hipermarketów, ani niczego, co uderzy w wielkie grupy kapitałowe, zewnętrzne i wewnętrzne.
Bitwa o tę operację skoncentrowała się wokół emerytur, bo ten element okazał się najbardziej kontrowersyjny. I Tusk chce wygrać tę bitwę, by wygrać całą wojnę. Bo buntują się samorządy, którym dyktuje się taką regułę wydatkową, że im się wszystko załamuje, nie mają z czego płacić nauczycielom, stąd zamykają szkoły, ograniczają inwestycje.
Na wschód od Wisły inwestycje kompletnie się załamią, a i na zachód od Wisły też nie będzie dobrze. Kwestia wieku emerytalnego to bitwa o dodatkowe opodatkowanie Polaków. Tusk uważa, że jak ją wygra, to wygra wszystko. I przestaną się buntować także ci, którzy płacili dotąd 4 zł za niezbędny lek, a dziś 84 albo 140 zł.
Czyli chodzi o złamanie społeczeństwa?
Tak, absolutne złamanie społeczeństwa. Także samorządowców, którzy pogodzą się z brakiem inwestycji. Ustąpili w sprawie ACTA, bo to bardzo w nich uderzało. Zobaczyli, że w Internecie mają więcej przeciwników niż zwolenników i to ich mocno przestraszyło. W tym wypadku uważają, że jak ktoś ma dwadzieścia parę lat czy 30, to nie myśli o emeryturze i nawet część ludzi w średnim wieku nie uzna kwestii wieku emerytalnego za sprawę najważniejszą. Liczą, że na tym oszczędzą. Ale to będą oszczędności podobne do tegorocznych – na refundacji leków.