Zgadzam się z opinią, że morale w armii upada. Zapewniam jednak, że z wojska odchodzą nie tylko ci, którym nie przysługują jeszcze uprawnienia emerytalne, ale także ci, którzy już je mają. (...) Ten brak perspektyw i totalny marazm pogrąża nasze siły zbrojne, które zmierzają nie wiadomo w jakim kierunku.
Marynarka wojenna upada, bo padł jeden z programów. Marynarze nie wiedzą, co z nimi będzie, co zostanie im zaproponowane w zamian. Ale w zamian, to znaczy kiedy? Za dwadzieścia lat? Oni przecież służą tu i teraz, a nie tam i potem. Zapewne będą musieli odejść.
Chodzą też plotki o zbijaniu ledwo co powstałego dowództwa wojsk specjalnych, które przecież święci triumfy na misji w Afganistanie. Ten rodzaj sił naprawdę się sprawdza i podczas gdy inne elementy są redukowane, akurat te wojska się rozwijają, gdyż są skuteczne w działaniu. To wszystko powoduje, że nawet ci, którzy mają w sobie mnóstwo energii, pasji, wiary, chęci, a dla których pieniądze nie są wyznacznikiem bycia w armii, odchodzą, bo brak im chociaż cienia poczucia, że będą potrzebni, cienia poczucia stabilizacji. Nie rozwijają się.
Polko mówi o przewodniczącym sejmowej komisji obrony narodowej, który nie nadaje się na swoje stanowisko:
Skoro mamy takich ekspertów od wojska jak pan Niesiołowski, to mnie to nie dziwi. To jest to taki chichot, bo z tego, co wiem, to on jest ekspertem, ale w zupełnie innej dziedzinie. Naigrawanie się z armii i wyznaczanie na stanowisko ministra człowieka, który jest słaby politycznie, przynosi takie, a nie inne efekty.