Krzysztof Wyszkowski powiedział portalowi stefczyk.info:
Ja oczywiście chętnie bym zszedł z ławy oskarżonych. Marzę o tym, by po siedmiu latach procesów z Wałęsą mieć wreszcie spokój. Jednak ja kłamać nie mogę. Tu jest problem. Ja sam czuję się ofiarą napaści Wałęsy. (...) Warunkiem zakończenia procesów jest odstąpienie przez Wałęsę od żądań wysuwanych pod moim adresem. On musi przyznać, że ja miałem rację, gdy mówiłem, że był on tajnym współpracownikiem.
Wyszkowski stwierdza, że na warunki Wałęsy się nie zgodzi:
Ta sprawa jest tak nudna, że ja chętnie przystanę na propozycję, by przestać omawiać sprawę przeszłości Lecha Wałęsy. Na to mogę się zgodzić. Jednak nie mogę zaprzeczyć, że mówiłem prawdę, gdy stwierdziłem, że były prezydent był tajnym współpracownikiem „Bolek”. Wałęsa postawił warunki zaporowe, wiedząc, że ja się na nie nie zgodzę.
Były związkowiec mówi o rozmowie, jaką Henryk Jagielski, jedna z osób, na którą donosił „Bolek”, przeprowadził z Wałęsą: