W wywiadzie, którego udzielił tygodnikowi "Gazeta Polska" były premier podkreśla:
Wersja katastrofy wmawiana nam i światu przez Rosjan i rząd Tuska się posypała. Do ludzi zaczęły docierać także znane od samego początku informacje, że to kontrolerzy lotu w Smoleńsku, zadaniowani przez generała w Moskwie, okłamywali pilotów rządowego samolotu i po części wbrew własnej woli sprowadzali go do lądowania. (…) Poza tym Polacy widzą, że Rosjanie zwyczajnie przetrzymują wrak, wcześniej go niszczyli.
Jarosław Kaczyński zaznacza:
Ludzie, którzy straszą Polaków reperkusjami z wybuchem wojny włącznie, sami są tchórzami. W rzeczywistości boją się nie wojny, lecz tego, co ich może spotkać, gdy prawda o Smoleńsku wyjdzie na jaw. Z powodu doprowadzenia sprawy katastrofy do końca nie będzie żadnej wojny. Rosja nie była w stanie tak naprawdę wygrać wojny z Gruzją, która nie należała do NATO.
Oczywiście nie rozstrzygam, czy zamach był, czy nie. Odnoszę się jedynie do straszenia Polaków, jakie stosuje strona propagująca wersję MAK. Należy jasno powiedzieć: walka o własną godność nikomu nigdy nie wyszła na złe. Tylko taka Polska, która potrafi rzetelnie zbadać przyczyny śmierci swojego prezydenta i elity kraju, może zyskać międzynarodowy szacunek i respekt.