Jedynym celem działania, nie samego Komorowskiego, ale jego otoczenia, jest uchronić prezydenta przed gafami. Dzisiaj ta prezydentura jest nie tyle prezydenturą żyrandolową, ile prezydenturą wielkiego nieobecnego.

Poseł PiS mówi także o relacjach prezydenta z Donaldem Tuskiem:

Dotychczasowe działania Komorowskiego pokazują, że w ostrą konfrontację z premierem nie wejdzie. Bo nie ma zaplecza, by móc się pozbawiać pieniędzy i struktur na kampanię, a to może dać mu tylko PO. I dodaje: Z drugiej strony widać wyraźnie, że chemii ani miłości nie ma między prezydentem a szefem rządu. Nie widać, żeby premier jakąś wielką atencją darzył prezydenta. Gdyby kalkulacja polityczna dawała ku temu jakieś możliwości, to Tusk chętnie by się Komorowskiego pozbył.

Brudziński gorzko komentuje:

To wszystko, co jest konstytucyjną powinnością prezydenta RP, leży totalnie. Prezydent ponosi klęskę za klęską w polityce zagranicznej. "Kompromitacją była postawa Komorowskiego w czasie Euro 2012, jego stosunek do prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. (...) Na słowa prezydenta USA Baracka Obamy o polskich obozach śmierci - była to reakcja prowincjonalnego, przestraszonego polityka względem tego silniejszego, który popełnił olbrzymie faux pas.