Gdy bracia Karnowscy zauważają, że „każda z tych afer, przez które suchą stopą przechodził Tusk” zmiotłaby Jarosława Kaczyńskiego, Jerzego Buzka i jego – Leszek Miller opowiada bez wahania:
Tak. Ludzie na wiele rzeczy zobojętnieli. To, co 10 lat temu budziło oburzenie, co bywało zapalnikiem powodującym eksplozje, dziś traktowane jest jako standard. Jeżeli ujawniane są kolejne przykłady nepotyzmu, to odnoszę wrażenie, że ludzie niespecjalnie się oburzają. Raczej myślą sobie: jak dobrze byłoby mieć takie dojście, takie znajomości, kontakt, by załatwić posadę sobie lub dziecku.
W rozmowie z najnowszym „Uważam Rze” odnosząc się do odrzuconego przez koalicję wniosku całej opozycji o powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie Amber Gold były premier stwierdza, że „PO wie, jak to dla niej niebezpieczne, więc się broni”:
Panowie, żadnych złudzeń. Komisji śledczej nie będzie. Chociaż warto postawić sobie inne pytanie. Dlaczego trzy lata temu posłowie podnieśli ręce za wnioskiem o komisję śledczą w sprawie afery hazardowej?
A dziś nie chcą tego zrobić. Ci sami ludzie! Używają przy tym argumentów, które zaprzeczają ich słowom z tamtego okresu. Bywa to nawet zabawne.