Leszek Miller: Komisja śledcza musiałaby uderzyć w Donalda Tuska

Szef SLD i były premier nie ma złudzeń – to, że afera Amber Gold uderza bezpośrednio w Donalda Tuska, a nie zaś w Grzegorza Schetynę jest kluczowy. Niegdyś komisja śledcza była potrzebna, dziś jest „niebezpieczna”

Publikacja: 10.09.2012 12:58

Leszek Miller: Komisja śledcza musiałaby uderzyć w Donalda Tuska

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gojarski Dariusz Gojarski

Gdy bracia Karnowscy zauważają, że „każda z tych afer, przez które suchą stopą przechodził Tusk” zmiotłaby Jarosława Kaczyńskiego, Jerzego Buzka i jego – Leszek Miller opowiada bez wahania:

Tak. Ludzie na wiele rzeczy zobojętnieli. To, co 10 lat temu budziło oburzenie, co bywało zapalnikiem powodującym eksplozje, dziś traktowane jest jako standard. Jeżeli ujawniane są kolejne przykłady nepotyzmu, to odnoszę wrażenie, że ludzie niespecjalnie się oburzają. Raczej myślą sobie: jak dobrze byłoby mieć takie dojście, takie znajomości, kontakt, by załatwić posadę sobie lub dziecku.

W rozmowie z najnowszym „Uważam Rze” odnosząc się do odrzuconego przez koalicję wniosku całej opozycji o powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie Amber Gold były premier stwierdza, że „PO wie, jak to dla niej niebezpieczne, więc się broni”:

Panowie, żadnych złudzeń. Komisji śledczej nie będzie. Chociaż warto postawić sobie inne pytanie. Dlaczego trzy lata temu posłowie podnieśli ręce za wnioskiem o komisję śledczą w sprawie afery hazardowej?

A dziś nie chcą tego zrobić. Ci sami ludzie! Używają przy tym argumentów, które zaprzeczają ich słowom z tamtego okresu. Bywa to nawet zabawne.

Wtedy były taśmy, nagrania.

Teraz też są mocne podstawy. Kluczowy jest inny element. Wtedy reflektor był skierowany na Wrocław, teraz na Gdańsk. Wtedy chodziło o dalszych współpracowników premiera, o otoczenie Grzegorza Schetyny. Dziś chodzi o samego Tuska. Bo Gdańsk to krew z krwi Platformy i partia ta jest gotowa umrzeć, byle tylko nie było komisji śledczej, by nikt tam nie grzebał.

Ta afera budzi też pytania, jak to możliwe, że coś takiego jak Amber Gold wyrosło tak bardzo? To możliwe bez osłony politycznej?

Chciałbym się dowiedzieć, dlatego głosowałem za komisją śledczą. Jak panowie doskonale wiedzą, nie jestem fanem takich dochodzeń, ale raczej ich weteranem. To jest jednak modelowa sytuacja, w której śledztwo parlamentarne może wykazać swoje zalety. Nie chodzi przecież o zastąpienie prokuratury, ale o sprawdzenie, czy państwo nie zawiodło. Jeśli teraz nie skorzystamy z tego narzędzia, to właściwie powinniśmy z niego w ogóle zrezygnować. Za dużo tu było różnych przypadków, by sądzić, że ten biznes rozwijał się bez jakiejś ochrony.

Leszek Miller przyznaje, że „dziwi się sondażom”, które nie odnotowują spadku popularności premiera i jego rządu:

Takie rozpięcie ocen rządu i partii ją tworzącej nie może jednak trwać bez końca. W pewnym momencie to się zazębi i wystąpi korelacja ciągnąca także notowania Platformy w dół. Pewnie za mało jeszcze faktów, które by ludzi oburzały, za mało energii koniecznej do zmiany.

I za silny Tusk?

Na pewno premier jest główną siłą PO. Cała ta partia zdaje sobie z tego sprawę. Stąd zresztą determinacja w sprzeciwie wobec komisji śledczej. Ona musiałaby uderzyć w Tuska.

Czy to oznacza, że Donald Tusk jest teflonowy, jak niegdyś Tony Blair?

Zmiana nastąpi, gdy ludzie stwierdzą pustki w kieszeniach. Wyborcy odrzucą Tuska nie pod wpływem skrzydlatych słów, ale kiedy zauważą pogorszenie własnej sytuacji. Wtedy słowa premiera przestaną mieć czarodziejską moc.

Wówczas oczarowani przez premiera zmienią się w… rozczarowanych premierem.

Gdy bracia Karnowscy zauważają, że „każda z tych afer, przez które suchą stopą przechodził Tusk” zmiotłaby Jarosława Kaczyńskiego, Jerzego Buzka i jego – Leszek Miller opowiada bez wahania:

Tak. Ludzie na wiele rzeczy zobojętnieli. To, co 10 lat temu budziło oburzenie, co bywało zapalnikiem powodującym eksplozje, dziś traktowane jest jako standard. Jeżeli ujawniane są kolejne przykłady nepotyzmu, to odnoszę wrażenie, że ludzie niespecjalnie się oburzają. Raczej myślą sobie: jak dobrze byłoby mieć takie dojście, takie znajomości, kontakt, by załatwić posadę sobie lub dziecku.

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Marek Migalski: Prawa mężczyzn zaważą na kampanii prezydenckiej?
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Szary koń poszukiwany w kampanii prezydenckiej
Publicystyka
Marek Kutarba: Jak Polska chce patrolować Bałtyk bez patrolowców?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi przestać być warszawski, żeby wygrać wybory
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja w ślepym zaułku. Dlaczego nie mogło być inaczej?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska