Ernest Skalski – jeden z założycieli „Gazety Wyborczej” we współredagowanym przez siebie portalu „Studio Opinii” odnosi się do negocjacji perspektywy finansowej Unii Europejskiej na lata… „2014 – 2020! A rok 2013 przebidujemyw ramach dotychczasowego budżetu UE”:
W Europie kryzys, więc wąż w unijnej kieszeni syczy głośniej niż zwykle. Grecy, Włosi, Hiszpanie, Portugalczycy, koniki polne Europy, żyli ponad stan, wpadli w tarapaty, a skrzętne mrówki Unii, Niemcy, Brytyjczycy, Szwedzi, Holendrzy muszą im pomagać, bo inaczej sami też wpadną w tarapaty. Więc są [Ustawa z dnia 7 października 1999 r. o języku polskim, Dz.U. 1999 nr 90 poz. 999 -red.], czemu trudno się dziwić. I szukają gdzie by tu oszczędzić choć parę euro. Akurat w momencie, kiedy się planuje wydatki na kolejne siedem lat. Taki jest schemat kotłowaniny odchodzącej w Brukseli i krajach zainteresowanych.
Po czym pyta sam siebie:
A sprawa polska? Jak dotychczas, wyrwali nam półtora miliarda euro. Dużo? Zależy jak patrzeć. Jeśli na tym rachunku zostaje na otarcie łez 72,4, to wynika, że straciliśmy 2,03 procent. Do przeżycia – i żebyśmy, rodacy, większych zmartwień nie mieli.
Przełożenie obrad to jeszcze nie fiasko. Fiaskiem byłoby zastosowanie weta przez Zjednoczone Królestwo lub kogokolwiek innego. Teraz, do kolejnego szczytu, będą trwały podchody, targi, naciski, wymiana usług i takie różne. Powinniśmy w tym brać udział, pilnować naszych interesów. Lecz jeśli nie nastąpi gwałtowne pogorszenie się sytuacji gospodarczej w Europie, to w tej sprawie, naszym interesom nic już nie grozi. Dostaliśmy zapewnienie, i to od samego Davida Camerona, że nie będzie cięć w funduszu spójności i wsparciu rolnictwa. Czyli w tym, co my dostajemy. A to by znaczyło, że Jarosław Kaczyński miał rację mówiąc, by nie robić z UK przeciwnika i że to nie jest nasz przeciwnik.