Jeśli już nawet Waldemar Kuczyński - publicysta i polityk, który swego czasu pisał płomienne polemiki w obronie premiera Tuska na łamach "Rz" - wyraża swoje wątpliwości co do przyszłości rządu, to wiedzmy, że coś się dzieje. Oto bowiem Kuczyński pisze na stronach Wp.pl:
Po raz pierwszy od objęcia władzy przez koalicję Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego nachodzi mnie myśl, że ten układ polityczny nie dotrwa do końca kadencji, albo przejdzie jakiś wstrząs
Winnym jest rzecz jasna największy szkodnik PO, Jarosław Gowin i tajemnicza konserwatywna sekta, której przewodzi.
Kilkudziesięciu posłów PO w głosowaniu bez merytorycznego znaczenia, zadało swojej partii potężny cios. Taki, jakiego nie zadał jej nikt przez pięć lat sprawowania władzy.(...)widowiskowo potwierdzili, że w partii jest silna frakcja. Wyodrębniona od reszty tak bardzo, że odbywa własne, we własnym tylko gronie, spotkania, na których uzgadnia własną politykę. I realizuje ją nie oglądając się na resztę. Ta reszta jest różna. Dziwne, ale trochę to przypomina kształt całej naszej sceny politycznej. Tam również mamy "frakcję", o wyjątkowej jednolitości poglądów, konserwatywną, nacjonalistyczną, miejscami kołtuńską i zróżnicowaną resztę
- diagnozuje Kuczyński. Dodaje, że źle to się skończy nie tylko dla Gowina, ale dla całego rządu. Gowin wskrzesił bowiem mityczne niedorżnięte watahy.