Muszę z przykrością stwierdzić, że w stosunku do Ruchu Palikota mam zupełnie niechrześcijańskie uczucia. Dlatego też muszę przyznać, że gdy dziś Janusz Palikot jest atakowany ze wszystkich (prawie) stron, mam poczucie drobnego schadenfreude.
Przeciwko byłemu politykowi PO zwróciła się nawet Gazeta Wyborcza (ta sama, która przyznała niedawno z radością "Palikot nam się udał"). Za zorganizowanie obłudnej szopki w sprawie odwołania pani wicemarszałek Nowickiej skrytykował go na łamach Wyborczej Mirosław Czech.
Dziś przeciwnika - a nawet kolegę z jednej partii - obrzuci się błotem, postawi pod pręgierzem, by jutro wystąpić w todze moralizatora. I jak trzeba, to się pokajać, a nawet przeprosić. (...)To przypadek serialu z odwoływaniem Wandy Nowickiej z funkcji wicemarszałkini [tak na marginesie: bardzo ciemnogrodzki jest ten MS Word, skoro podkreśla mi tę postępową formę na czerwono - osk] Sejmu. Janusz Palikot wykorzystał pretekst, jakim było przyznanie sobie premii przez Prezydium Sejmu, by zrealizować trzy cele. Po pierwsze, chciał pokazać, że ma "wrażliwość społeczną" i jest blisko spraw ludzi, którym doskwiera kryzys i wrastające bezrobocie. Po drugie, postanowił spolaryzować scenę polityczną wokół wygodnych dla siebie spraw światopoglądowych. "Jesteście za kandydaturą Anny Grodzkiej, czyli Polską nowoczesną, czy też przeciw niej, czyli za Ciemnogrodem uosabianym przez prawicę i konserwatywną część PO"? Chce też "pociągnąć temat", który pojawił się wraz z przepadnięciem projektów ustaw o związkach partnerskich, i stanąć na czele oburzonych kołtunerią polskiej prawicy.
- odkrył Czech.
Swoje dorzucił też dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki: