Ciężko czasem podążyć za logiką alergicznych antyklerykałów. Rząd ogłosił właśnie, że porozumiał się z przedstawicielami Kościoła i związków wyznaniowych w sprawie ich finansowania. Mają dostać one pół procenta z podatku każdego podatnika, który zechce im je przekazać.  Na zdrowy rozum to salomonowe rozwiązanie. Odpowiedzialność za finanse wspólnot religijnych spada na wiernych, państwo nie ustala arbitralnych kwot dotacji na kościoły i nikt nie może powiedzieć, że na Kościół idą "jego pieniądze". Ale że żaden temat związany z Kościołem nie może obyć się bez negatywnego komentarza Ruchu Palikota, to i tym razem tradycji stało się zadość. W roli dostarczyciela przekazu dnia wystąpił wicenaczelny znakomitego tygodnika "Nie", a obecnie rzecznik palikocianej partii Andrzej Rozenek.

To skok Kościoła na państwową kasę. To bardzo nieszczęśliwe rozwiązanie. Nie podoba mi się to, co robi Platforma Obywatelska. Już widać, że Kościół będzie na tej operacji do przodu, a przecież problem polegał na tym, że formuła Funduszu Kościelnego już się dawno wyczerpała. Funduszu już nie powinno być.

- powiedział Rozenek, bohatersko ignorując fakt, że proponowane rozwiązanie zastąpi formułę Funduszu Kościelnego. Dodał, wykazując się niezwykłą znajomością kościelnych praktyk i całkiem niezłymi zdolnościami proroczymi, że księża będą zmuszać wiernych do odpisywania podatków. Jak?

Proszę sobie wyobrazić taką sytuację, że przychodzi osoba wierząca, chce chrztu, ślubu czy jakiejkolwiek innej posługi kapłańskiej, a kapłan mówi: "a PIT? Proszę pokazać co tam w PIT-cie u pana, droga owieczko"

Bójmy się więc. I do kościoła chodźmy z PIT-ami.