Feudalne zwyczaje wciąż są w naszej polityce żywe. Niby powinna cieszyć ta łączność pokoleń i dochowywanie wierności pięknej tradycji, ale jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że w warunkach nowoczesnej demokracji te romantyczne zwyczaje trochę zgrzytają. Tradycja ta nie ogranicza się wcale tylko do Prawa i Sprawiedliwości, gdzie każdy wasal...eee ... znaczy członek (to chyba też nie brzmi najlepiej) musi złożyć hołd Prezesowi i zawsze być mu wiernym. Pamiętamy dobrze "baronów" SLD i równie żywiołowe jak w PiS platformiane hołdowanie geniuszowi Donalda Tuska. Wystarczy przypomnieć słowa posłanki Agnieszki Pomaski, która zaręczała, że jej czteromiesięcznej córce Zosi uśmiech nie schodził z ust po tym, jak usłyszała premiera przemawiającego podczas partyjnego zjazdu (miejmy nadzieję, że już jej przeszło). Ale po co przypominać stare dzieje, skoro co chwila jesteśmy świadkami nowych hołdów. Dziś,w radiu RMF FM hołd taki swojemu seniorowi Hannie Gronkiewicz Waltz (prezydentowi Warszawy i v-ce przewodniczącej partii)- a zatem w myśl angielskiej zasady "wasal mojego wasala jest moim wasalem" również najwyższemu suwerenowi i słońcu Peru - złożyła szefowa Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska (prywatnie żona jednego z platformianych możnowładców Rafała Grupińskiego - jakże bogate są te feudalne powiązania).
Pani Grupińska w rozmowie z Konradem Piaseckim (przed którą -jak żartowali nieżyczliwi internauci - musiała wykupić cały zapas wazeliny w drogerii) dochowała wierności swojej seniorce, dzielnie broniąc prezydent Hanki przed atakami złośliwców, oburzonych awanturą, jaką wszczęła po tym, jak strażnik nie chciał jej wpuścić do Ogrodu w Wilanowie bez biletu. Grupińska argumentowała, że pani prezydent kłóciła się, bo "myślała o przeciętnym warszawiaku"
Pani prezydent wybrała się do parku a właściwie do muzeum w Wilanowie ze swoim mężem i ze znajomymi.(...) Pani prezydent zakupiła cztery bilety za 20 złotych, czyli wydała 80 złotych. Pomyślmy, że przeciętna rodzina idzie do parku w Wilanowie.
Przy dochodach pani prezydent to nie jest jakaś suma wygórowana.
Dlatego, nie mówimy o dochodach pani prezydent, tylko cały czas myślimy o przeciętnym warszawiaku, który poszedłby do tego parku i taka jest rola pani prezydent, żeby o nim myśleć.