Jacek Żakowski nie jest jedynym publicystą, który powrócił do starych nawyków. Kolejnym jest Wojciech Sadurski, który na swoim blogu ironicznie chyba zatytułowanym "Bez przesady" zadaje stare jak świat - i stale budzące niewypowiedzianą grozę - pytanie "Co się stanie, jeśli Jarosław dojdzie do władzy?".
Sadurski już na początku przeprasza "normalnych ludzi" (w domyśle tych, którzy nienawidzą PiS-u) za tak przerażające pytanie.
Wiem, tytułowe pytanie przejmuje normalnego człowieka trwogą, bojaźnią i drżeniem. Bo zarysowana w nim hipoteza oznacza, że szefem rządu dużego państwa europejskiego mógłby zostać człowiek, który co prawda specjalnie na ekonomii i sprawach socjalnych się nie zna, ale za to uważa (czemu dał wyraz w trakcie ostatniej miesięcznicy), że władze rosyjskie, we współpracy z polskimi, albo władze polskie, we współpracy z rosyjskimi, zamordowały byłego Prezydenta w samolocie.
Niestety, ludzie nienormalni są w naszym dzikim kraju liczni.
Otóż gdy człowiek wyznający poglądy, że w takiej sytuacji prawdopodobny jest zamach, jest pretendentem na premiera RP, w każdym normalnym Polaku powinno zapalić się już nie tylko światełko alarmowe, ale zagrzmieć potężny sygnał. Niestety, nie jesteśmy specjalnie normalnym krajem i opinie, które gdzie indziej należałyby do folkloru, trochę z gatunku teorii płaskiej ziemi, mają u nas jakieś wzięcie.