O tym, że nie warto opowiadać żartów o tematyce w jakikolwiek sposób dotyczącej Żydów - szczególnie publicznie i szczególnie w Stanach Zjednoczonch - powinien wiedzieć każdy polityk.A jednak. Najnowsza fala zawsze cennego oburzenia na złamanie standardów politycznej poprawności dochodzi bowiem z Wirginii, gdzie trwa kampania wyborcza przed wyborami na gubernatora stanu. Kandydat Republikanów Ken Cuccinelli miał właśnie wystąpić na wyborczym wiecu w jednym z miasteczek . Zanim jednak wystąpił Cuccinelli, jego zwolenników miał rozgrzać jeden z lokalnych republikańskich baronów imieniem John Whitbeck. I rozgrzał. Następującym dowcipem:
Jak wiadomo, w Watykanie mamy nowego papieża. Kiedy nowy papież został wybrany, przyszedł do niego z gratulacjami jeden z żydowskich liderów religijnych. Wręczył mu wtedy uroczyście bardzo starą, liczącą tysiące lat bardzo długą kartkę papieru. Papież, zgodnie ze zwyczajem, równie uroczyście odmawia przyjęcia cennego podarunku. Rabin już odchodzi, lecz papież wiedziony ciekawością postanawia: "tym razem muszę sprawdzić, co jest na tej kartce" - i odbiera rabinowi dokument. Bierze go więc, otwiera, patrzy na niego i zamyka bez słowa. Kiedy obecni tam pytają go co to było, odpowiada: Rachunek za ostatnią wieczerzę.
Jak nietrudno się domyśleć, obecni w tłumie szpiedzy obozu konkurenta natychmiast nagranie z wiecu wrzucili do sieci, gdzie klip zdobył sporą "popularność", która jednak nie wpłynęła zbyt dobrze na popularność Cuccinellego (choć ten - jak to zwykle bywa - odciął się od żartu, mówiąc, że nawet nie zna "tego gościa", który przed nim występował). A my dopisujemy kolejny rozdział do kroniki "Z dziejów politycznej poprawności i chorobliwego przewrażliwienia w życiu społeczno-politycznym". Szkoda tylko, że ten żart był tak słaby.