To kolejna odsłona wojny o kontrolę nad regionem. Miesiąc temu przy wsparciu premiera niespodziewanie regionalne wybory wygrał europoseł Jacek Protasiewicz, pokonując wieloletniego lidera Grzegorza Schetynę. Wybory zakończyły się skandalem, bo zwolennicy Schetyny nagrali, jak stronnicy Protasiewicza oferowali lukratywne stanowiska w zamian za głosy.
Wedle stronników Schetyny podczas zjazdu wyborczego w Karpaczu Protasiewicz zaproponował, aby zarząd partii na Dolnym Śląsku powstał w uzgodnieniu ze wszystkimi kluczowymi graczami w regionie. – Schetyna i minister kultury Bogdan Zdrojewski dostali od Protasiewicza propozycję objęcia stanowisk wiceszefów regionów – twierdzi nasz rozmówca z otoczenia Schetyny. Wedle tej wersji Protasiewicz nie dotrzymał umowy, więc i Schetyna i Zdrojewski zrezygnowali z kandydowania do zarządu regionalnego. Sam Schetyna to potwierdził, mówiąc wczoraj w Radiu Wrocław: – Uznaliśmy, że albo obaj jesteśmy wiceprzewodniczącymi, albo nas nie ma.
W rozmowie z „Rz" Protasewicz twierdzi jednak, że to nieprawda. – Nigdy nie oferowałem Schetynie ani Zdrojewskiemu stanowisk wiceprzewodniczących. Schetyna negocjował, abym oddał jemu i jego ludziom połowę miejsc w zarządzie regionu. Nie dostał tego, więc zrezygnował z kandydowania. Nie mogę dopuścić, aby w zarządzie walczyły ze soba dwie frakcje.
Protasiewicz przywołuje też wypowiedzi Zdrojewskiego dla regionalnych mediów, z których wynika, że minister kultury wcale nie walczył w sojuszu ze Schetyną o fotele wiceszefów regionu. - Zdrojewski nawet nie oczekiwał tego stanowiska - twierdzi. Protasiewicz obsadził swoimi ludźmi większość stanowisk. Ale w 17-osobowym zarządzie znalazło się siedmioro ludzi Schetyny (m.in. były wiceminister zdrowia Jakub Szulc).
Przed Schetyną najcięższa walka – o utrzymanie stanowiska w zarządzie krajowym PO. Decyzje zapadną za dwa tygodnie podczas obrad Rady Krajowej. Na pewno Schetyna przestanie być pierwszym zastępcą Tuska. Stronnicy Schetyny zgłoszą go na stanowisko szeregowego członka zarządu. Liczą że – mimo niechęci premiera – zostanie wybrany, bo głosowanie jest tajne, a Schetyna ma wciąż w partii wielu zwolenników.