Ostatnie sondaże były dla partii Janusza Korwina-Mikkego dość optymistyczne - według niektórych ma ona nawet szanse przekroczyć próg wyborczy i tym samym zdobyć pierwszy swój mandat w jakiejkolwiek legislaturze od 20 lat.
Trudno powiedzieć, czy jest to bardziej efekt niezadowolenia politycznym mainstreamem, czy może skutek tego, że duża część wyborców Kongresu Nowej Prawicy w końcu osiągnęła pełnoletniość. To zresztą i tak nie jest ważne. Jak zwykle bowiem w takich sytuacjach, kiedy przerażające widmo sukcesu zagląda Korwinowi w twarz, ten zawsze znajdzie sposób, by skutecznie oddalić tę perspektywę.
Tak jest również i teraz. W tygodniku "Wprost" ukazała się rozmowa ze śląskim posłem PO i byłym kolegą politykiem UPR Tomaszem Tomczykiewiczem, który opowiadał o swoim spotkaniu z Korwinem-Mikke, m.in. o tym, że pił w restauracji wino "z gwinta" i nie płacił za rachunki.
Tak wielkiej zniewagi nasz bohater nie mógł znieść, dlatego w odpowiedzi oskarżył Tomczykiewicza o gwałt na kelnerce, który "policja z trudem zatuszowała". Kiedy jednak polityk PO zagroził mu pozwem, Korwin szybko wycofał się ze swojego oskarżenia. Jak tłumaczył, było to tylko "kontr-pomówienie" i żart (ha, ha... ha), a Tomczykiewicz skompromitował się, biorąc jego słowa na poważnie.
„Uderz w stół – a nożyce się odezwą". Na pomówienie WCzc.Tomasza Tomczykiewicza (PO, Pszczyna) i Sławomira Nitrasa (CEP, PO) - że pijam wino z gwinta i nie płacę w restauracjach - odpowiedzialem kontr-pomówieniem, które stało się głośne. (...) Sprawa jest w tej chwili absolutnie jasna. P.Tusk wezwał swoich piesków i powiedział: „Chłopaki! Byliście w UPRze, wymyślcie teraz na Korwin-Mikkego coś takiego, żeby nie mógł tego sprostować i Was oskarżyć, a co by Go opluskwiło". PP.Nitras i Tomczykiewicz długo myśleli – i jedyne, co zdołali wymyślić, to było to. Moja reakcja Ich zaskoczyła – z tym, że p.Nitras zupełnie słusznie odmówił komentarza: dostał po nosie i zamilkł – natomiast p.Tomczykiewicz skompromitował się traktując to wszystko poważnie – i domaga się odwołania tego pomówienia. Oświadczam więc z całą powagą, że w twierdzeniu, że p.Tomczykiewicz zgwałcił kelnerkę, jest dokładnie tyle samo prawdy, co w Jego twierdzeniu, że pijam wino „z gwinta".