Czy słysząc o kolejnych udanych szturmach "prorosjan" (to zdaje się już osobny naród), zastanawialiście się, jak to możliwe, że z taką łatwością udaje się im to zrobić? Przykry ten fenomen świetnie wyjaśnia najnowszy hit ukraińskiego internetu. Jest to wideoksperyment pewnego dzielnego młodzieńca, dziennikarza Walentyna Czerniawskiego, który postanawia przebrać się za prorosyjskiego "zielonego człowieczka" i jak gdyby nigdy nic wejść i zdobyć budynek administracji lokalnej w Czerkasach w środkowej Ukrainie. Jedzie przez miasto w pełnym rynsztunku i wierną repliką Kałasznikowa, pytając przechodniów o drogę do budynku, ci zaś, jak gdyby nigdy nic, chętnie mu pomagają (na pytanie "czy można zająć budynek władz obwodowych jeden z nich odpowiada: proszę bardzo). Bez problemu omija też punkty kontrolne ustawione przez ukraińskie służby; uzbrojonym osobnikiem w mundurze nie przejmuje się zbytnio też milicja, która dopiero  po chwili namysłu i bardziej z ciekawości zdaje się w końcu zapytać "separatystę" co on tu właściwie robi.

Mimo że sześciominutowy film jest w języku ukraińskim i rosyjskim, nie powinno być problemów ze zrozumieniem jego przesłania, które brzmi następująco: jeśli marzy ci się spontaniczne przejęcie władzy nad którymś z ukraińskich obwodów, to droga wolna. Można to zrobić jak w banku: bez przeszkód, z uśmiechem na twarzy.