Płaczą i kłamią. Rządzący, że przepadł kompromis z Brukselą, ale dobrze wiedzą, że żadnego kompromisu nie było, tylko próba przedstawienia światu kolejnej zmyłki. Opozycja roni łzy, że naród pozbawiono pieniędzy, ale w skrytości zaciera ręce, że prawdziwa bieda przyjdzie akurat przed wyborami.
PAD, kiedy skierował sprawę do Trybunału, faryzejsko stwierdził, że zależy mu na odblokowaniu środków z KPO, ale wie, że skłócony Trybunał – którego prawie połowa kwestionuje przywództwo mgr Przyłębskiej – nie jest w stanie wydać jakiejkolwiek decyzji w jakiejkolwiek sprawie, a jeśli rządzącym na takowej zależy, to muszą prosić o wsparcie srogiego ministra Ziobrę, bo z nim trzyma większość buntowników. A może PAD, wydając rządzących na pastwę antyeuropejskich ziobrystów, mścił się na Kaczyńskim i Morawieckim za wszystkie poprzednie upokorzenia?
Tu stoimy wobec sprawy najtrudniejszej i nie do śmiechu: o co komu w tym wszystkim chodzi? Przecież prezydent, robiąc prezent opozycji, myślał pewnie o swoim losie po jej ewentualnym zwycięstwie w wyborach. Przecież czekają go jeszcze dwa lata trudnej kohabitacji, a potem – po opuszczeniu wygodnej rezydencji przy Krakowskim Przedmieściu – będzie chciał objąć jakąś równie niekrępującą posadę, najlepiej poza Polską, lecz z poparciem polskiego rządu. Czyżby miał nadzieję, że zostaną mu zapomniane lata, gdy mianował nieprawnie wybranych sędziów i współuczestniczył w obezwładnieniu Trybunału wtedy jeszcze Konstytucyjnego?
Najłatwiej z opozycją, bo ona chyba nie chce wygrać, woli kłócić się we własnym gronie i pewnie ów prezent też zmarnuje. Ale najtrudniej z PiS-em. Po co im było to wszystko? Przecież przez niekonstytucyjne mianowanie swoich ludzi do Krajowej Rady Sądownictwa i przez kreowanie – z czynnym udziałem PAD – chmary „neosędziów” nic nie zyskali, a wiele stracili. Uzgodnienie treści poległej ustawy z Brukselą to też zmyłka, bo Komisji Europejskiej robić takich rzeczy nie wolno. A może to po prostu odwrócony cud mitycznego króla Midasa? Czego się dotknął – zmieniało się w złoto. Z PiS-em wręcz przeciwnie. Jedynym zwycięzcą jest wiceminister Szynkowski: kłamstwo nie wyjdzie na jaw.