Jak w proroczym „Weselu" Wyspiańskiego, daliśmy się porwać w chocholi korowód. Mogliśmy przecież stawić opór, walnąć pięścią w stół; „jest tyle sił w narodzie..." – woła tenże Wyspiański w innym ze swych dramatów. Wprawdzie jakiś warchoł apeluje o opamiętanie, ale mało kto go słucha. Skoro wszyscy podążają w ślad chochoła, to coś w tym jest.
Wprawdzie psioczą i narzekają, ale nie umieją się wyrwać. Jednego stumanił gasnący blask pięćsetki z plusem, kogoś wielka Polska katolicka od morza do Trójmorza, jeszcze innego zwyczajny strach przed tym, co nowe i niepojęte. Dlatego jeśli ma być katolicka, to po wiejsku sprzed stu laty, bośmy wszyscy stamtąd i nie imajmy się tego, co za trudne. Tym więcej, że polski diabeł, przygrywając na piszczałce szczurołapa, obwieszcza, że poza korowodem jest tylko lewactwo i LGBT.
Ale to żaden Boruta ani nawet Rokita, to podrzędny czort wiejski imieniem Osmółka albo Bartek-Srala, z chałupy jak my, wszak i on potwierdza swój udział wyborczą kartką. Polityczny chochoł – tak jak ten z „Wesela" – też nie zawiera niczego więcej prócz słomianych wiechci, ale opryskany z wierzchu żoliborskim lakierem zręcznie symuluje charyzmę. Już dawno zapomniał, dokąd prowadzi, dlatego kolebie się, błądząc od ściany do ściany, raz wejdzie w konflikt z Unią, za chwilę z Ameryką i Izraelem, Szwabów od dawna nie znosi, nawet Czesi przydadzą się do przelotnej awantury, całą resztę mianuje gorszym sortem. Tylko Bartek-Srala wie swoje, bo już liczy srebrniki od Putina, swego mocodawcy.
Dlaczego nikt nie protestuje? To proste: z kim iść na protest i przeciw komu? Przecież ci z TVN to pseudoelita zarabiająca krocie. Wyniośli sędziowie wydają niesprawiedliwe wyroki. Spaśni medycy reklamują niesprawdzone szczepionki. A ci, którzy teraz zakrzyknęli o proteście, to libki i kawiorowcy. Nawołujący do sprzeciwu nie dymili z nami pod komisariatem, gdy psy pobiły kumpli. Więc z kim i po co? Wypier... ale już! Wszyscy, czyli nikt. Tak suną ku zatracie stumanione dzieci tych, co w 1980 roku gromadzili się na wiecach pod stocznią albo w Nowej Hucie. Kto im teraz powie, że powstrzymać korowód można tylko solidarnie?