Wspólne wpisy w blogu? Były. Pisanie wierszy? Było. Kolacje w najdroższych polskich (i nie tylko) restauracjach? Były. Zabawa w gejowskim klubie? Była. Wreszcie kupowanie pierścionka zaręczynowego (i przypadkowe pojawienie się tam fotoreportera „Faktu”).
No i przyszło uwieńczenie wszystkich dotychczasowych miłosnych szaleństw „ulubionego premiera Polaków”. Ślub. I od razu z tej okazji okładka w najnowszym magazynie „Viva”. A w nadtytule: „Po raz pierwszy razem” (sic!).
W środku jest jeszcze zabawniej. „Wszyscy chcieli poznać szczegóły ceremonii. Ale oni postanowili: żadnych zdjęć, wywiadów, komentarzy. Dla nas zrobili wyjątek” – czytamy.
Dodajmy, że to wyjątek na 18 stronach magazynu. Z 13 różnymi zdjęciami, w tym pięcioma na całą rozkładówkę. I tekstem z wypowiedziami obojga nowożeńców, z którego dowiadujemy się przykładowo, że Kazimierz (teraz już Kaz) zaczął nosić kolorowe koszule, które kupuje mu Ona. Że po 20 latach znów wsiadł na rower i razem z nową żoną jeździ po Hyde Parku. Że słuchają razem muzyki. Że jedzą na mieście, bo szkoda im czasu na gotowanie. Że uwielbiają sushi i musicale. Że Isabel podczas ślubu miała suknię od Prady, a Kazimierz garnitur od Armaniego.
Dziwacznie brzmi tylko zapewnienie byłego premiera: „Nie mogę wszędzie opowiadać o osobistych zdarzeniach. Za taką otwartość już dostałem po głowie”. Chyba jednak nie aż tak mocno...