Gdy jednak pewnego dnia odkryto dwie torby pełne rzadkich złotych i srebrnych monet o wartości 40 tysięcy dolarów, duchowni osłupieli. – Pomyśleliśmy, że to wyjątkowo hojna ofiara. Na wszelki wypadek zawiadomiliśmy policję – opowiada „Rz” William Tronolone, dyrektor centrum pielgrzymkowego. Po sprawdzeniu, że nie pochodzą one z kradzieży, rozpoczęli katalogowanie znaleziska.
Sześć dni później po niedzielnej mszy do kościoła zgłosiła się kobieta z pytaniem, czy nikt nie znalazł jej skarbu. Ku osłupieniu wszystkich wyjaśniła, że musiała nagle wyjechać, ale była pewna, że jej monetami najlepiej zaopiekuje się Matka Boska.
– To piękna historia z happy endem. Ale trzeba pamiętać, że czasem Matka Boska może być bardzo zajęta – podsumowuje Tronolone.