W sprawie nacisków prokuratura niczego nowego nam nie powie. Ani teraz, ani nigdy. Bo zajmuje się badaniem faktów, a nie atmosfery, która panowała w Polsce w dniu lotu. Atmosfery wyścigu do Katynia między premierem a prezydentem. Komenda prezydenta "lądować" nie padła. Bo nie musiała - pisze Grzegorz Sroczyński w "GW".
"Wyborcza" od początku podkręcała wersję, że to naciski w kabinie tupolewa lub na pokładzie samolotu były przyczyna tragedii. Oświadczenie prokuratury wojskowej kompromituje tę gazetę. Niestety, "Wyborcza" trzyma się własnej, jedynie słusznej wersji wydarzeń i do niej będzie starała się przekonać swoich czytelników. A potem się dziwi, że na mieście nazywają ich lemingami.