Tomasz Wołek pospieszył Tuskowi, na ochotnika, z kołem ratunkowym i gromko dementuje, iż „Tusk nigdy nie był szefem kiboli”- tak jak to napisał Czarnecki. Wniosek: Czarnecki kłamie. Cóż, we wczorajszym blogu po prostu cytowałem Tomasza Wołka, mówiącego o Tusku jako o liderze kiboli Lechii Gdańsk. W cytowanej przeze mnie wczoraj audycji radia TOK FM z jesieni 2007 (a konkretnie z 5 października 2007) Tomasz Wołek w asyście Tomasza Lisa, Jacka Żakowskiego i Wiesława Władyki powiedział, co następuje: „Ja widziałem Donalda Tuska jako szefa klubu kibica Lechii Gdańsk na początku lat 70, młodziutkiego Donalda”... A więc kiedy Tomasz Wołek mówi prawdę? Wołek z 2007 roku? Czy Wołek z 2011 roku? Jeśli ktoś tu kłamie to Wołek. Pytanie tylko kiedy? Teraz, czy przed czterema laty? Dziś redaktor TW twierdzi, że Tusk nie był szefem klubu kibica, tylko wiceszefem. No, tyle, że czterdzieści parę miesięcy temu mówił co innego. Można więc powiedzieć, że Wołek sam sobie zarzuca kłamstwa (...) Ale cóż, to kwestia charakteru. W tym kontekście można zacytować stare polskie powiedzonko o różnicach między profesją a charakterem, ale ponieważ czytają mnie również kobiety i małoletni na tym skończę… ?
Czy to możliwe, żeby Tomasz Wołek zarzucał kłamstwa Tomaszowi Wołkowi? Nam się wydaje, że jak najbardziej. Np. obecny Wołek mógłby zarzucić kłamstwa dawnemu Wołkowi w tematach dotyczących polskiej prawicy. Dawny Wołek miał o niej inne zdanie, obecny ma inne. A naszym zdaniem najlepiej będzie, żeby się stary Wołek z nowym Wołkiem nigdy nie spotkali, bo naprawdę może pójść na noże.