Przypomnijmy, że podczas ostatnich wyborów samorządowych w Wałbrzychu doszło do kupowania głosów na korzyść kandydata PO. Z zeznań świadków złożonych w prokuraturze (niektóre zweryfikowane wariografem) wynikało, że na korzyść PO kupiono nawet 1500 głosów.
?Sąd Okręgowy w Świdnicy (Dolnośląskie), rozpatrując ponownie protest wyborczy jednego z kandydatów na prezydenta Wałbrzycha Patryka Wilda (Stowarzyszenie Obywatelski Dolny Śląsk), uznał, że II tura wyborów na prezydenta Wałbrzycha jest nieważna. Tym samym sąd wygasił mandat prezydenta Piotra Kruczkowskiego. Ponadto sąd unieważnił wybory do Rady Miasta w okręgu nr 5 i wygasił mandaty pięciu radnych.
Pomimo przysługującego mi prawa odwołania od decyzji sądu pierwszej instancji i pewności, że zawsze postępowałem uczciwie, postanawiam złożyć rezygnację z urzędu prezydenta miasta. Ci, którym naprawdę zależy na Wałbrzychu, zrozumieją moją decyzję. Jestem przekonany, że robię to, co najlepszedla miasta - napisał w oświadczeniu Piotr Kruczkowski.
Fałszowanie wyborów w Wałbrzychu przez kandydata PO tak podsumowuje bloger Intel-e-gent w salonie24:
Premier Donald Tusk, tak lubiący chwytać za jaja, kolejno, pedofili, sprzedawców dopalaczy i cukrowych spekulantów siedzi cicho i nie krzyczy, że demokracja bądź ludzie są zagrożeni. A to dziwne, że premier, który będąc jeszcze w opozycji przy byle kichnięciu SLD (lub PiS) krzyczał o zagrożeniu demokracji, siedzi cicho. Powinien wręcz alarmować i domagać się schwytania Kruczkowskiego w kiblu. No, ale Kruczkowski jest z PO, a działacze dolnośląskiej Platformy przyznawali rozbrajająco, że problem nie tkwi w kupowaniu głosów, ale w tym, że PO dała się złapać.?