Na publicznym profilu dziennikarza śledczego Sławomira Latkowskiego (na zdjęciu) możemy znaleźć głównie dokumenty i dowody dotyczące samobójczej śmierci zabójców Olewnika, w szczególności dotyczące samobójczej śmierci szefa grupy Wojciecha Franiewskiego. Są tam mi.in. listy, jakie gangster pisał z aresztu do swojej żony. Latkowski napisał w sieci, że zdecydował się upublicznić te dokumenty, żeby każdy sam mógł sobie wyrobić zdanie o sprawie Olewnika. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku już zapowiedziała analizę legalności publikacji w Internecie. Swego oburzenia nie kryje też pełnomocnik rodziny Olewników - mecenas Bogdan Borkowski.
Jestem zszokowany, bo jednak to są dokumenty ze śledztwa. Bez względu na to, czy to śledztwo się zakończyło postępowaniem sądowym i prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Płocku, czy też toczy się w Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku, to jednak wydaje mi się, że to jest absolutnie źle dla sprawy - powiedział Borkowski. Podkreślił, iż w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika nie o chodzi o to, by "poprzez wybiórcze pokazywanie jakichś dokumentów" opinia publiczna wyrabiała sobie zdanie. - To budzi mój sprzeciw, absolutnie, to nie powinno tak być, że dopuszczamy w ogóle upublicznianie takich dokumentów, jak zeznania świadków, czy opinie biegłych. Absolutnie uważam, że to zła praktyka - oświadczył mecenas.?
Zastanawiamy się, czy publikowanie akurat na profilu społecznościowym tego typu materiałów jest właściwe. Jakie jest Państwa zdanie w tej sprawie?