Marcin Wolski na portalu nowyekran.pl zastanawia się nad decyzją sądu, chcącego poznać stan zdrowia psychicznego prezesa PiS.
Dlaczego wymiar sprawiedliwości i służby medyczne nie zainteresowały się wieloma spektakularnymi przypadkami z przeszłości - nie kierowano na przymusowe badania ani Gabriela Janowskiego, kiedy bił rekord świata w trójskoku wzwyż, ani Janusza Palikota prezentującego publicznie swój sztuczny organ. Nikt nawet nie zająknął się, aby przebadać Aleksandra Kwaśniewskiego na okoliczność kontuzji golenia i wirusa filipińskiego, nie badano ani Lecha Wałęsy po wypowiedziach wskazujących na obsesyjne natręctwa, ani Stefana Niesiołowskiego w chwilach napadów słowo tocznej paranoi. Nikt nie mierzył poziomu starczej demencji u autorytetów moralnych czy zaników pamięci u przesławnego Donaldinia, który jednego dnia obiecuje coś, a drugiego dnia nie dotrzymuje czegoś zupełnie innego. Warto byłoby też ustalić, na ile erotyczne ekscesy, które zarzucane są Lepperowi, mogły wynikać z trudnego dzieciństwa i czy Roman G. był przy zdrowych zmysłach, wchodząc w koalicję, w której (przy jego gabarytach) miał odegrać rolę przystawki.
Idąc dalej tropem "rozsądnej decyzji Sądu" Wolski proponuje:
Stąd wniosek, aby poddać kompleksowym badaniom zdrowotnym, ze szczególnym uwzględnieniem zdrowia psychicznego całą naszą klasę polityczną. Sejm, senat, rząd... Jednak, gdyby się to okazało niemożliwe w realizacji, należy przenieść władzę ustawodawczą i wykonawczą w jakieś ustronne miejsce - gdzie nasi przywódcy mogliby spokojnie radzić i działać, nie będąc narażeni na oszalałych demonstrantów napastliwych dziennikarzy i pazerne rodziny. Rozwiązanie wydaje się optymalne, kadra medyczna też się znajdzie (choćby z "psychuszek" podległych naszemu przyjacielowi Putinowi).
Niestety, podobno opór stawiają mieszkańcy podwarszawskich Tworek, już dziś śpiewając: "Nie przenoście nam stolicy do Pruszkowa!"