Przypomnijmy, że jako pierwszy porównania Bronisława Komorowskiego do Naczelnika Państwa dokonał niezrównany mistrz dykteryjek historycznych i ekspert od politycznej pedofilii - prof. Tomasz Nałęcz. Widocznie porównanie to na tyle spodobało się prezydentowi, że po etapie wakacyjnych wojaży postanowił uczcić swego patrona. Tym razem - pisząc wstęp do albumu wydanego przez "Super Express".

"Józef Piłsudski był wielkim kreatorem historycznych wydarzeń, jednocześnie spełniając swoje wielkie wizje i plany. Sprawił, że marzenia, nawet te w skali całego narodu, mogą się spełniać, należy tylko konsekwentnie działać i mocno tego chcieć" - pisze prezydent w albumie. (...) Komorowski jest historykiem z wykształcenia, zafascynowany dwudziestoleciem międzywojennym, kiedy po latach zniewolenia nasz kraj dynamicznie się rozwijał. Jako młody student poświęcił temu okresowi swoją pracę magisterską. Ale to nie tylko sprawa wykształcenia. To również więzy krwi. Bronisław Komorowski jest bowiem spokrewniony z Józefem Piłsudskim, obaj politycy mieli wspólnego przodka.
I zapewne dlatego prezydent nigdy nie ukrywał, że stara się go naśladować. Jeśli mowa o wzorcach, przychodzi mi na myśl jeden - Piłsudski - zdradził podczas rozmowy. A już jako prezydent Polski zamieszkał w Belwederze - dawnej siedzibie Marszałka.

Najpierw prezydent Komorowski otrzymał w darze popiersie Bolesława Chrobrego, później otwierał komnaty ks. Józefa Poniatowskiego, teraz zdradza uwielbienie dla marszałka Józefa Piłsudskiego. Czy premier Tusk powinien czuć się zagrożony? Apetyt pana prezydenta rośnie w szybkim tempie...