Dolnośląskie Sin City

Dolny Śląsk to po województwie pomorskim matecznik Platformy Obywatelskiej. W Wałbrzychu władza urządziła sobie prawdziwe "miasto grzechu"

Publikacja: 05.08.2011 13:10

Dolnośląskie Sin City

Foto: W Sieci Opinii

Dolny Śląsk to po woj. pomorskim matecznik PO. Stąd się wywodzą najważniejsi, prominentni politycy obozu władzy: G. Schetyna, Z. Chlebowski, B. Zdrojewski, T. Misiak.

Przez wielu lat osoby te niepodzielnie rządziły regionem, tworząc z niego swoiste państwo w państwie. Skala zjawiska dopiero wychodzi na światło dzienne.

 

Obecny Marszałek Sejmu karierę rozpoczynał jako wrocławski działacz NZS; w pookrągłostołowej Polsce odnalazł się szybko i sprawnie - z dnia na dzień stał się człowiekiem majętnym i wpływowym. Z kuluarowych relacji wiemy, że bardzo brutalnie obchodził się ze swoimi realnymi i wydumanymi wrogami (temu zawdzięcza swoją ksywkę - Grzegorz "Zniszczę Cię" Schetyna). To zaprowadziło go na polityczno-biznesowe szczyty. Obecnie wciąż po Wrocławiu krąży fama, że nic istotnego na Dolnym Śląsku nie dzieje się bez namaszczenia Schetyny.

 

Z. Chlebowski przez lata baronował poza stolicą regionu. Przez 11 lat pełnił funkcję burmistrza Żarowa - miasteczka w byłym województwie wałbrzyskim. Już wtedy zasłynął swymi ekonomicznymi zdolnościami i wdzięczną ekwilibrystyką słowną - za zadłużenie po uszy rodzinnego miasta, wdzięczni jego mieszkańcy obrali "Zbycha" posłem rodzącej się Platformy. Mimo transferu do stolicy, Chlebowski nigdy nie zapomniał o krajanach; pielęgnował kontakty, znajomości, doglądał układów, decydował o ludzkich karierach.

 

Misiak i Zdrojewski, w porównaniu ze starymi wyjadaczami Zbychem i Grzechem, to chłopaki w wyprasowanych, białych mundurkach. Oni mieli błyszczeć w mediach: promować region, zapewniać o rozwoju i powszechnie w nim panującej szczęśliwości; nie przeszkadzać. Od trzymania za twarz był ktoś inny.  

 

Nieprzypadkowo na Dolnym Śląsku miały miejsce spotkania i rozmowy stanowiące zalążek afery hazardowej. W podwrocławskich miasteczkach i wioskach deliberowano nad kształtem polskiego prawa -  rola Warszawy została zredukowana do czynności notariusza uwierzytelniającego dokonany wcześniej - na stacji benzynowej/cmentarzu - deal. W takich mniej więcej okolicznościach przyrody żyrowało się również przychylność aparatu urzędniczego (od burmistrzów przez regionalnych przedstawicieli lasów, Dyrekcję Generalną Lasów Państwowych aż po Ministerstwo Środowiska), chcąc pomóc wpływowemu koledze zafascynowanemu jednorękimi bandytami i wyczynami Tigera Woodsa. Nie muszę wreszcie wspominać tego, w jak uprzywilejowany sposób stolica traktuje młodych zdolnych Dolnoślązaków z M. Sobiesiak i P. Miterem na czele...

 

Prawdziwe El Dorado Panie i Panowie z Platformy Obywatelskiej zbudowali jednak gdzie indziej. Nie we Wrocławiu, ani Żarowie, żadnym Zieleńcu. Padło na Wałbrzych. To tam właśnie wyjątkowo skrupulatnie odtworzono klisze z głośnego filmu F. Falka "Komornik". Powstał prawdziwy, dolnośląski "PO-land", "sin city", miejsce, gdzie praworządność i władza centralna nie sięga. W mieście rządzi mafia – jak przewidział Grabarz. Poparcie kupuje na wynędzniałych ulicach za flaszkę wódki. Kiedy okazuje się, że wybory na Prezydenta Wałbrzycha zostały sfałszowane i zarządzono elekcję uzupełniającą, "nowy" komitet Platformy Obywatelskiej... fałszuje podpisy na listach poparcia swojego kandydata. Ale to nie wszystko.

Niejaki Ireneusz Zarzecki, były prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Wałbrzychu i były członek PO, złożył właśnie doniesienie do prokuratury ws. wymuszeń, jakich dopuszczali się w Wałbrzychu członkowie Platformy Obywatelskiej. Oskarża w nim senatora Romana Ludwiczuka, posłów Izabelę Mrzygłocką i Zbigniewa Chlebowskiego oraz byłego prezydenta Wałbrzycha Piotra Kruczkowskiego o to, że przymuszali go do wypłacania im pieniędzy z kasy spółki. Chodziło o sumy przeznaczane na kampanię PO.

 

Czy człowiek ten jest wiarygodny? Mniej więcej tak samo jak poseł Chlebowski i senator Ludwiczuk. Tak czy siak, wszyscy ci Państwo byli przez wiele lat w jednej partii, uzyskali z kasy publicznej olbrzymie pieniądze, oszukali swoich wyborców. Platforma Obywatelska udaje, że problemu wałbrzyskiego (czy szerzej - dolnośląskiego) nie ma. Ma ułatwione zadanie - próżno szukać na największych portalach, w największych polskich dziennikach i programach publicystycznych informacji na ten temat. Wszak zbliżają się wybory, a Kaczor zapowiedział walkę o zwycięstwo.

 

Dolny Śląsk to po woj. pomorskim matecznik PO. Stąd się wywodzą najważniejsi, prominentni politycy obozu władzy: G. Schetyna, Z. Chlebowski, B. Zdrojewski, T. Misiak.

Przez wielu lat osoby te niepodzielnie rządziły regionem, tworząc z niego swoiste państwo w państwie. Skala zjawiska dopiero wychodzi na światło dzienne.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Publicystyka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Przywróćmy pamięć o zbrodniach w Palmirach
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji