O tym, że polscy kibice kochają Donalda Tuska, nikogo nie trzeba przekonywać. Okazuje się, że mogą zaszkodzić również włodarzom rosyjskim. Przypomnijmy, że podczas ostatniego festiwalu piosenki rosyjskiej w Zielonej Górze, na którym miał wystąpić sam Władimir Putin, kibice żużla z Falubazu protestowali.
Tym razem na granicy zatrzymano kibiców Legii Warszawa. Przypomnijmy, że wzajemną niechęć można było zobaczyć już przed tygodniem, podczas pierwszego starcia obydwu drużyn. W sektorze gości jeden z kibiców zapalił również – zabronioną na polskich stadionach – racę. Na trybunę od razu weszli ochroniarze, aby ująć niesfornego fana. Udało się to jednak zrobić dopiero po ostatnim gwizdku.
Już kilka dni przed spotkaniem w mediach pojawiły się zdjęcia z forów kibiców, gdzie widać było jakie szaliki moskiewscy fani przygotowali na wyjazd do Polski. Na każdym widniały wulgarne napisy, obrażające warszawskich rywali. Z kolei po meczu władze rosyjskiego klubu wyraziły oburzenie sposobem traktowania ich fanów na stadionie. Według działaczy wielu kibiców nie zostało wpuszczonych na trybuny bez podania przyczyny. Spartak rozważał nawet ponoć wysłanie oficjalnej skargi do UEFA.
Co ciekawe, na wyjazdowy mecz kibice Legii wieźli transparenty z hasłem „Smoleńsk. Pamiętamy”, na drugim natomiast było hasło „Zabierzcie Donalda, oddajcie czarne skrzynki”. Każdy z kibiców musiał przejść kontrolę osobistą. Większość zdecydowała się zrezygnować z dalszej podróży i wrócić do kraju, ponieważ w związku z kilkugodzinnym przetrzymywaniem na granicy i tak nie zdążyliby na mecz. Ponadto kibice skarżyli się na utrudnienia związane z nabyciem biletów na mecz. Kontrola celna nie wpuściła również towarzyszących ekipie dziennikarzy „Gazety Polskiej” i portalu Niezależna.pl. Na antenie Radia Wnet kibic Tomasz Woźniak tak relacjonował to zajście: