Na początku Paweł Lisicki zastanawia się, czy wierzyć w prawdziwość tekstu w „GP”:
Wielka afera podsłuchowa, czy tylko rutynowa działalność ABW - to pytanie zadaje sobie zapewne każdy po przeczytaniu ostatnich informacji „Gazety Polskiej”. (…) Wiem, wiem. To, że w ogóle zastanawiam się nad prawdziwością tekstu tygodnika, już dowodzi według jednych mej naiwności (przecież to oczywiste), według drugich - braku rozumu (przecież to niedorzeczne).
Redaktor sądzi, że gdyby inwigilacja była prawdą, Polska dotarłaby do poziomu Białorusi:
Wielokrotnie widziałem, jak ABW na czele z jej szefem Krzysztofem Bondarykiem osobliwe co najmniej ruchy wykonywała, a jej szef za każdym razem z opresji obronną ręką wychodził. Powiedziawszy to, wszakże trudno mi przyjąć, żeby zuchwałość władzy sięgała tak daleko. W końcu inwigilacja prezydenta to nie w kij dmuchał. Gdyby takie rzeczy miały miejsce, trzeba uznać, że Polska stoczyła się na poziom Białorusi, a obecny rząd utracił prawowitość.
Lisicki uważa, że "Gazeta Polska" może interpretować fakty w inny sposób: