Przebacz nam, Angelo!

Pamiętacie Państwo serial „Wakacje z duchami”? Facet udający zamkowe widmo wył na murach „Przebacz mi, Brunhildo”, a dzieciaki się bały. Dziś telewizyjne widma jęczą „Przebacz nam, Angelo”. Ale dzieciaki wciąż się nabierają

Publikacja: 06.10.2011 21:35

Przebacz nam, Angelo!

Foto: W Sieci Opinii

 

Pamiętacie Państwo serial „Wakacje z duchami”? Facet udający zamkowe widmo wył na murach „Przebacz mi, Brunhildo”, a dzieciaki się bały. Dziś telewizyjne widma jęczą „Przebacz nam, Angelo”. Ale dzieciaki wciąż się nabierają.

Aż się boję pomyśleć, że jakaś część ich elektoratu chowa się po każdym zawyciu za fotelami czy kanapami, zabija drzwi deskami, wyrzuca telewizor przez okno. Jeszcze chwila i sytuacja wymknie się spod kontroli jak po słuchowisku Orsona Wellesa o inwazji kosmitów. I pomyśleć, że wszystko to zawdzięczamy kilku zdaniom z książki Jarosława Kaczyńskiego, dla którego fakt, że salonowi nie udało się go złapać na żadnej kontrowersyjnej wypowiedzi ustnej, a oblał jedynie egzamin pisemny, powinien być powodem do dumy. Nie ma go za to atakujący szefa PiS Władysław Bartoszewski, który zapomniał, że po stronie PO zaangażował się już dawno. Albo Dariusz Rosati, któremu też wyleciało z głowy, że już wcześniej przystąpił do partii rządzącej – na tej samej konwencji, co inna specjalistka od pisania listów – Joanna Kluzik-Rostkowska.

I tak – od wywiadu w „Newsweeku”, przez zawodowe harakiri Tomasza Lisa, po konferencję, na której Jakub Sobieniowski był tak samo antypisowski jak zawsze, ale tym razem prezes PiS powiedział dwa zdania więcej niż chciałby sztab – aż po czysto kampanijne wykorzystywanie nagonki przez pana premiera, pana prezydenta, pana przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, pana ministra spraw zagranicznych... Nie ma tego złego. Dzięki tej zawierusze dowiedzieliśmy się, że Angela Merkel jest Polaków wielką przyjaciółką.

Nic to, że Gazociąg Północny (przez dawnego Sikorskiego zwany nowym paktem Ribbentrop – Mołotow) został u nas wkopany tak, jak chcieli Niemcy, nie my. Nic to, że mniejszość polska w Niemczech, w przeciwieństwie do słusznie dopieszczanej mniejszości niemieckiej w Polsce, mniejszością oficjalnie nie jest uznana. Porównanie praw Polaków w Niemczech do praw Niemców w Polsce to konfrontacja Odry Wodzisław z Bayernem Monachium. „Kanclerz Angela Merkel na spotkaniu z prasą oprócz typowych ostatnio nic nieznaczących słów (...) nie zaproponowała żadnych konkretnych rozwiązań w kwestii spełnienia postulatów polskiej mniejszości – mówił niedawno prezes Związku Polaków w Niemczech spod znaku “Rodła” Marek Wójcicki. - Bez statusu mniejszości narodowej ciągle jesteśmy środkiem przetargowym pomiędzy rządami polskim i niemieckim, a chcemy korzystać z ochrony prawnej, jaka przysługuje jedynie mniejszościom narodowym. Rada Europy oficjalnie zaleciła niemieckiemu rządowi nadanie nam statusu mniejszości narodowej. Rządy, ale także przedstawiciele parlamentu, uzurpują sobie prawo do tego, aby o nas decydować bez naszej wiedzy, a to zakrawa na bezczelność. Tak postępując, polski obecny rząd łamie Konstytucję. My jako Polonia nie przedstawiliśmy naszych postulatów i nie zaczęliśmy rozmów, a Andrzej Halicki już mówi o tym, że nasze postulaty są nierealne” – żalił się Marek Wójcicki, prezes Związku Polaków w Niemczech.

Nic to, że cesarzowa Angela nie krępuje się komplementować działalności Eriki Steinbach, której nie lubi nawet Władysław Bartoszewski. Nic to, że gdyby zapytać szefa polskiej dyplomacji, w której z ważnych europejskich kwestii Niemcy wsparły nas na tyle, by dziś wyć na ruinach, nie umiałby odpowiedzieć (chyba że na Twitterze). Jest akcja: Kaczyński idzie na solo z Merkel i nie po to ją zorganizowano, by z niej teraz rezygnować. Kiedy z przecieków z WikiLeaks dowiedzieliśmy się, że Sikorski uważa Niemcy za rosyjskiego konia trojańskiego w Europie, żaden ani polski, ani niemiecki dziennikarz nie wspomniał o przeprosinach, wyjaśnieniach czy choćby dyplomatycznej wpadce. Ale dziś jakiś niemiecki buc w niemieckim pisemku w sposób karygodny obraża szefa największej polskiej partii opozycyjnej, byłego premiera, a salon rechocze i trzepie się po udach. Potem zarzuca białe prześcieradła na wiecznie zgarbione plecy, zapala latarki i rozpoczyna swą dziadowską pieśń „Przebacz nam, Angelo... przebacz nam, Angelo...”. Całe szczęście, że ona tego nie słyszy, bo wtedy naprawdę byłby wstyd.

 

Pamiętacie Państwo serial „Wakacje z duchami”? Facet udający zamkowe widmo wył na murach „Przebacz mi, Brunhildo”, a dzieciaki się bały. Dziś telewizyjne widma jęczą „Przebacz nam, Angelo”. Ale dzieciaki wciąż się nabierają.

Aż się boję pomyśleć, że jakaś część ich elektoratu chowa się po każdym zawyciu za fotelami czy kanapami, zabija drzwi deskami, wyrzuca telewizor przez okno. Jeszcze chwila i sytuacja wymknie się spod kontroli jak po słuchowisku Orsona Wellesa o inwazji kosmitów. I pomyśleć, że wszystko to zawdzięczamy kilku zdaniom z książki Jarosława Kaczyńskiego, dla którego fakt, że salonowi nie udało się go złapać na żadnej kontrowersyjnej wypowiedzi ustnej, a oblał jedynie egzamin pisemny, powinien być powodem do dumy. Nie ma go za to atakujący szefa PiS Władysław Bartoszewski, który zapomniał, że po stronie PO zaangażował się już dawno. Albo Dariusz Rosati, któremu też wyleciało z głowy, że już wcześniej przystąpił do partii rządzącej – na tej samej konwencji, co inna specjalistka od pisania listów – Joanna Kluzik-Rostkowska.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości