Prezydentom dużych miast zamarzyły się jeszcze większe wpływy i pod oszukańczym hasłem: „Obywatele do Senatu!”, wystawiają swoich ludzi. Sugerują, że do tej pory do Izby Dumania kandydowali wyłącznie bezpaństwowcy. A może po prostu nie rozumieją terminu "obywatel". Podobno nie należy dopatrywać się złej woli tam, gdzie rzecz można wyjaśnić głupotą.
 
Z szumnych zapowiedzi wynikało, że miastowa ekipa to same czarne konie, które zdobędą 25 senatorskich mandatów. Dotychczas ujawnione nazwiska wskazują, że to raczej chabety, które chcą do mety i senackiego żłobu.

Za to SLD na swoich listach wystawił takich mężów stanu, że boki zrywać.