Jacek Kurski: To ja będę pozywał, a nie mnie będą pozywać

Jacek Kurski ostro zareagował na artykuł "Rz". Chodzi o tekst o tym, że Ruch im. Lecha Kaczyńskiego powołał zespół podejmujący kroki prawne, by bronić dobrego imienia tragicznie zmarłego prezydenta

Publikacja: 07.12.2011 17:50

Jacek Kurski: To ja będę pozywał, a nie mnie będą pozywać

Foto: W Sieci Opinii

"Rz" wyjaśniła, że właśnie do Kurskiego odnosi się aluzja Jacka Sasina (dziś poseł PiS, a w latach 2009–2010 wiceszef Kancelarii Prezydenta):

Oszczerstwa pod adresem Lecha Kaczyńskiego padają też z prawej strony, od osób, które wywodzą się z PiS, a teraz prowadzą własną aktywność polityczną.

Dalej w tym samym tekście dzisiejszej "Rz" czytamy:

Z Jackiem Kurskim nie udało nam się wczoraj porozmawiać. Szef Klubu Solidarna Polska Arkadiusz Mularczyk mówi „Rz", że obrażających prezydenta Kaczyńskiego wypowiedzi Kurskiego nie zna. – Oczywiście, wszyscy szanujemy pamięć o prezydencie i jego zasługach i ubolewam, że ktoś mógł odebrać jakąś wypowiedź Kurskiego jako atak na dobre imię Lecha Kaczyńskiego – stwierdził Mularczyk.

W kuluarach SP mówi się jednak, że Kurski zaszkodził tworzącej się partii, bo wyborcy prawicy nie godzą się na krytyczną ocenę byłego prezydenta.

Dziś w Polsat News Jacek Kurski odniósł się do sprawy.

Boli mnie, że "Rzeczpospolita", którą bardzo cenię, mogła napisać tak absurdalną nieprawdę. Nigdy w swoich wypowiedziach publicznych nie wymieniałem w takim kontekście nazwiska prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego darzę olbrzymim szacunkiem, którego dobrego imienia bronię od wielu lat (…)

Pisanie, że ja powiedziałem, że Lech Kaczyński łamał sumienia, jest po prostu skandaliczne. Jeżeli to się powtórzy, to oświadczam, że to ja będę pozywał, a nie mnie będą pozywać, bo wystarczy odsłuchać wszystkich taśm programów, w których brałem udział. Krytykowałem kierownictwo partyjno-państwowe w owym czasie, które rzeczywiście parło do przyjęcia tego niekorzystnego Traktatu

Kurski mówił, że osobą, którą obwiniał nie był wcale Lech Kaczyński, a Jarosław Kaczyński:

Jedna jest osoba, która łączy w sobie kierownictwo partyjno-państwowe - szefem partii i premierem rządu w 2007 roku był Jarosław Kaczyński.

Przystajemy na propozycje Kurskiego i przypominamy fragment Kontrwywiadu RMF FM z 30 listopada:

Winę za to, że w Polsce nie może być kary śmierci, ponosi ten, kto przeforsował w Polsce traktat lizboński, często łamiąc sumienia własnego środowiska politycznego.

Mówi pan o Jarosławie i Lechu Kaczyńskim?

Mówię z przykrością o kierownictwie partyjno-państwowym w czasach, kiedy traktat lizboński był wprowadzany, w związku z czym dzisiaj to rzeczywiście wygląda na licytowanie się z Solidarną Polską. Ale my chcemy być wiarygodni wobec społeczeństwa, więc po to tak bardzo jest potrzebna właśnie Solidarna Polska - siła rozszerzająca poparcie dla prawicy, żeby tego rodzaju fatalnych błędów jak traktat lizboński, przez który nie można mieć kary śmierci czy dzięki któremu Radosław Sikorski może dzisiaj wygadywać takie nonsensy w Berlinie - żeby tego nie było.

Czemu więc Kurski tak się dzisiaj zdenerwował?

"Rz" wyjaśniła, że właśnie do Kurskiego odnosi się aluzja Jacka Sasina (dziś poseł PiS, a w latach 2009–2010 wiceszef Kancelarii Prezydenta):

Oszczerstwa pod adresem Lecha Kaczyńskiego padają też z prawej strony, od osób, które wywodzą się z PiS, a teraz prowadzą własną aktywność polityczną.

Pozostało 89% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości