Zawsze jest tak, że po wyborach partie, które znalazły się poza koalicją rządzącą, mają konwulsje. I my też je w jakimś stopniu przeżywaliśmy, aczkolwiek wszystko wskazuje na to, że moment kryzysowy mamy za sobą. Odejście Zbyszka Ziobry i jego projekt nowej formacji politycznej okazał się niewypałem. Ostatnie kilka tygodni bardzo aktywnego funkcjonowania na scenie politycznej polityków, którzy dokonali tej secesji, nic nie dało.
Według Lipińskiego w „Solidarnej Polsce” nie ma prawdziwego lidera:
Po pierwsze, dlatego że oni się w zasadzie niczym od PiS nie różnią. Ich różnice programowe wobec PiS są całkowicie mgliste. (...) Z całym szacunkiem dla Zbyszka, żeby zostać liderem dużej formacji politycznej, trzeba mieć spory dorobek i charyzmę. Ani Ziobro, ani nikt z tej jego grupy takiej charyzmy nie ma. Czołówka tej inicjatywy to zresztą eurodeputowani, którzy powinni siedzieć w Brukseli.
Polityk mówi, że już wcześniej istniały podejrzenia wobec zamiarów Ziobry:
My sami, kierownictwo PiS, też mieliśmy nieraz wątpliwości co do intencji Ziobry, ale Zbyszek zawsze twardo się od wszystkich spekulacji odcinał. Nawet kiedy jeszcze w trakcie kampanii zwróciliśmy mu uwagę, żeby pracował na całą partię, a nie tylko wybranych kandydatów, obiecał, że się zdyscyplinuje.