A dziś, co by się musiało dziać, aby świat dowiedział się o Narodzinach Pańskich? Ktoś z celebrytów musiałby zamieścić tę informację na Twitterze? Albo musiałby się pojawić jakiś hitowy klip na YouTubie? Tylko co zrobić, aby właśnie ten filmik zauważono wśród milionów innych, lądujących co chwilę w sieci?
Może trzeba by posłać wiadomość do informacyjnych kanałów telewizyjnych, aby umieścili ją na pasku, a następnie zorganizowali kilkadziesiąt gadających głów, które skomentowałyby wydarzenie na wszelkie możliwe sposoby, odpowiadając na standardowe pytanie wielu prezenterów „Jak pan zareagował na…”?
Tak, to wielce prawdopodobny scenariusz, choć - może tak jak ponad 2 tys. lat temu - zobaczyliby to przede wszystkim zwykli ludzie?
I wtedy nagle, gdy dotarłem do stającego z brzegu wielkiego parkingu samochodu, przypomniały mi się słowa jednego z wieszczów: „Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie, Lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie”.
„Rety” – pomyślałem. „Nie ma sposobu, żeby ktoś nam odebrał Boże Narodzenie. Chyba, że sami je sobie odbierzemy” – i zabrałem się za upychanie zakupów w bagażniku...