Znamienne, że dylematy współczesnego Polaka wyartykułowali ostatnio ci, którzy w zasadzie negują ich sensowność, twierdząc, że mówienie o „drugim obiegu” czy potrzebie budowania równoległego społeczeństwa, „Polski wolnych Polaków” przeciwstawionej „Polsce lemingów”, to wielka przesada i nadużycie, bo przecież III RP, choć niedoskonała, nie jest jednak PRL, że przecież odbywają się wybory – i trzeba szanować pana prezydenta, pana premiera, a nawet panią „marszałkinię”, niezależnie od tego, czy oni nas szanują, czy szanują wolną Polskę, jej instytucje i historię, czy szanują swoje słowo.
Już jednak sam fakt, że te męczące pytania, te dylematy na nowo się pojawiły, że nie można od nich uciec, świadczy, iż coś fundamentalnie złego stało się w RP i że owa pocieszająca konstatacja jest zafałszowaniem rzeczywistości. (...) Formalnie obowiązuje wolność słowa i można z niej korzystać. Ale obecny „drugi obieg” zrodziła ta sama co kiedyś potrzeba informacji, nieskrępowanej dyskusji i kontrolowania rządzących. Znowu hasło „prasa kłamie” nabrało w jakże wielu przypadkach aktualności, bo też rozbrajanie wiadomości negatywnych dla rządu, dyfamacja opozycji i dezinformacja należą do głównych zadań prorządowych mediów, a więc olbrzymiej większości mediów w Polsce.
Wszędzie ludzie władzy mają skłonność do jej nadużywania, a konformiści nie mają łatwego życia. Można zapomnieć o morderstwie politycznym w Łodzi i samopodpaleniu się przed kancelarią premiera RP, o działaniach ministra Klicha, Grada, Grabarczyka czy Kopacz, o inwestorze z Kataru i euro wprowadzonym w 2012 r. Nad jednym jednak nie można przejść do porządku dziennego – nad tragedią smoleńską. Jest ona punktem zwrotnym w historii Polski po 1989 r.
Dziś widać, że władze RP od początku nie były zainteresowane wyjaśnieniem jej przyczyn, że od początku mataczyły w tej sprawie. A polskie elity proplatformiane pokazały swoje wredne oblicze, wyśmiewając żałobę narodową i skwapliwie, na komendę, padając na twarz przed putinowskim reżimem. (...) Posmoleńska III RP ciągle stwarza o wiele więcej możliwości działania zgodnego z sumieniem, z wyznawanymi wartościami niż Polska Rzeczpospolita Ludowa, nawet w jej najbardziej „liberalnej” fazie. Dlatego też wysyłanie „do lasu” tych, którzy twierdzą, że jej suwerenność jest zagrożona, a władze działają wbrew żywotnym polskim interesom, jest sprowadzeniem wszystkiego do absurdu.
Oczywiście jest tylko jedno państwo polskie i nie chodzi o to, żeby obok niego powstało inne, równoległe. Samoorganizacja społeczeństwa politycznego ma właśnie na celu wyrwanie tego, a nie innego państwa – Rzeczypospolitej Polskiej – z rąk ludzi, którzy nie cenią jego suwerenności i traktują jego obywateli jak medialnie urabialną masę.
Polacy, zwani lemingami, utwierdzani są w dobrym samopoczuciu przez media i elity okołorządowe. Wierni władzy komentatorzy, socjologowie i politologowie produkują tony panegiryków na cześć szefa rządu i nienawistne pamflety na opozycję. (...) A to, że jeszcze w Polsce rozbrzmiewa wolne słowo, zawdzięczamy w ogromnej mierze działalności niezależnych portali, blogerów, organizacji, stowarzyszeń i klubów oraz tym, którzy – gdy trzeba – wychodzą na ulicę, modlą się pod Pałacem Prezydenckim i demonstrują. Można powiedzieć, że to niewiele. Ale tak naprawdę w tej sytuacji to dużo.