Teraz Palikot dostał swoją drugą szansę. Ściślej mówiąc – swój Czubaszek. Dlaczego Czubaszek? Bowiem znana dziennikarka o tym właśnie nazwisku (autorka książki: „Każdy szczyt ma swój Czubaszek”) oświadczyła publicznie, że kilkadziesiąt lat temu dokonała dwóch aborcji.
Libicki pisze:
Janusz Palikot zawodzi. Po wyborczym sukcesie scenariusz wydawał się oczywisty. Winiarz z Biłgoraja wchodzi do Parlamentu na fali happeningu. Protestu. Zgrywu. Potem jednak przychodzi czas na stabilizację. Jego 40 posłów to znakomity klub. Ani za duży, ani za mały. Można dobrze podzielić pracę, szybko reagować i kreować nowy wizerunek. Wizerunek świeżej i reformatorskiej Lewicy.
Dlaczego więc nie wyszło?
Z początku wydawało się, że tak się właśnie dzieje. Transfer kieleckiego posła SLD, Sławomira Kopycińskiego był bardzo obiecującą zapowiedzią. Zapowiedzią, po której jednak nic nie nastąpiło. Partyjne notowania niewiele wzrosły, a cała inicjatywa zaczyna wyglądać na ugrupowanie wielkiego picu. Deklaracja znieważenia świebodzińskiego Chrystusa czy gwizdy, jakie powitały lidera Ruchu na manifestacji zwolenników ACTA, były tego jaskrawym potwierdzeniem.