Kolejne hipotezy konfliktu rozniecanego wokół katastrofy smoleńskiej – zamach bombowy, sztuczna mgła, obecność w kokpicie osób spoza załogi – przestaje budzić emocje – napisał Michnik.

Publicysta „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński komentuje te słowa na swoim blogu w rp.pl:

Czytam to zdanie raz, drugi i trzeci. I oczom nie wierzę. Zdaniem Redaktora twierdzenie, że w kokpicie były osoby spoza załogi nie tylko jest tyle samo warte, co teza o sztucznej mgle, ale w dodatku powstało po to, by rozniecać konflikt wokół Smoleńska. A zatem – redaktor naczelny Gazety Wyborczej stwierdza, że zwolennicy teorii zamachu, oraz jego właśni dziennikarze, którzy w ostatnich dniach robili co mogli, by dowieść, że w kokpicie było jak w parku Łazienkowskim, robili to tylko po to, by wzniecić konflikt, który, już zresztą zdaniem Michnika wygasa.

Szef GW przyznaje więc, że z jednej strony była Gazeta Polska, która non stop publikowała niestworzone historie o mgłach, spiskach i udziale osób trzecich, a z drugiej – tylko działająca w przeciwną stronę – Gazeta Wyborcza, która ręka w rękę z MAK broniła tezy o obecności Błasika w kokpicie, rozmaitych naciskach i w ogóle o tym, że wszystkiemu winien był Lech Kaczyński. Panie Redaktorze – jeśli mogę się tą drogą zwrócić do samego Adama Michnika – dziękuję za to szczere wyznanie. Naprawdę zaimponował mi Pan surowością oceny własnych podwładnych. Tylko tak dalej. Ma Pan rację, może wreszcie pora zacząć w Polsce rozmawiać, a nie tylko obrzucać się obelgami. Choć ta rozmowa będzie miała istotne ograniczenia.

Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” przyznał również, że zgadza się z niektórymi opiniami o. Tadeusza Rydzyka. "Udało mi sie pochwalić o. Rydzyka" - napisał Adam Michnik.