Reklama

Dariusz Rosiak: Teologia nowego ateizmu. Dla opornych

Kontrofensywa "nowego ateizmu" nie bierze jeńców, jest wojną totalną. Dziennikarz i publicysta "Rz" rekonstruuje jej pryncypia

Publikacja: 10.03.2012 10:43

Dariusz Rosiak: Teologia nowego ateizmu. Dla opornych

Foto: W Sieci Opinii

Prowadzenie badań naukowych w oczekiwaniu na nadejście nowego ateistycznego Jeruzalem nie powinno jednak odwracać czujnej uwagi od walki ze wszelkimi formami religii, jeśli tylko któraś podniesie swój obrzydliwy łeb. Religie są bowiem przyczyną zniewolenia jednostek, deprawacji dzieci (nie chodzi tylko o masową pedofilię w Kościele katolickim, ale również o wychowywanie ich od maleńkości w poczuciu winy), powodują wojny, głód, AIDS.

Najwięcej wojen, głodu i AIDS powoduje religia chrześcijańska, a najbardziej winny jest papież Benedykt XVI. Doprawdy, trudno sobie wyobrazić rozsądnego człowieka wierzącego w religijne gusła i zabobony oraz człowieka przyzwoitego, który byłby członkiem jakiegokolwiek kościoła, zwłaszcza Kościoła katolickiego.

Na łamach "Plus Minusa" Dariusz Rosiak przytacza nie tezy komunistycznej propagandy, lecz publikacje brytyjskie.

Próba zbijania argumentów nowych ateistów z punktu widzenia człowieka wierzącego jest jak rozmowa ze ślepym o kolorach. Do tego – ze ślepym, który jest absolutnie pewny, że kolory nie istnieją.

I zauważa:

Reklama
Reklama

Nie ma sensu tłumaczenie, że jednym z najważniejszych wymiarów wiary jest relacja człowieka z Bogiem, a zatem sensowna krytyka tego przeżycia powinna dotyczyć realności bądź złudzenia tego spotkania. Nowi ateiści nie przyjmują do wiadomości, że nieodzownym elementem wiary, przynajmniej wiary chrześcijańskiej, jest wolność, również wolność rozumowania i wyciągania wniosków.

Naukowym deterministom trudno również wyjaśnić, dlaczego mądra argumentacja naukowa nie musi doprowadzić do końca religii. Sam Harris, autor książki „The End of Faith” (Koniec wiary), twierdzi, że wkrótce presja ze strony nauki na religię stanie się tak ogromna, że wiara w Boga będzie zbyt „żenująca” (embarassing).

 

Prowadzenie badań naukowych w oczekiwaniu na nadejście nowego ateistycznego Jeruzalem nie powinno jednak odwracać czujnej uwagi od walki ze wszelkimi formami religii, jeśli tylko któraś podniesie swój obrzydliwy łeb. Religie są bowiem przyczyną zniewolenia jednostek, deprawacji dzieci (nie chodzi tylko o masową pedofilię w Kościele katolickim, ale również o wychowywanie ich od maleńkości w poczuciu winy), powodują wojny, głód, AIDS.

Najwięcej wojen, głodu i AIDS powoduje religia chrześcijańska, a najbardziej winny jest papież Benedykt XVI. Doprawdy, trudno sobie wyobrazić rozsądnego człowieka wierzącego w religijne gusła i zabobony oraz człowieka przyzwoitego, który byłby członkiem jakiegokolwiek kościoła, zwłaszcza Kościoła katolickiego.

Reklama
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Publicystyka
Marek Kozubal: Sabotaże i ataki. Skąd to wzmożenie działań rosyjskich służb i co planuje Putin?
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Trump chce, by armia USA podjęła walkę z woke na ulicach miast?
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Demokraci znaleźli sposób na Donalda Trumpa
Publicystyka
Piotr Buras: Umowa z Mercosurem to strategiczny wybór Europy
Reklama
Reklama