Janusz Wojciechowski: Raport o lotach w kartoflisko

„Smoleński raport NIK pokazuje państwo polskie pozbawione nie tylko elementarnej sprawności, ale wręcz instynktu samozachowawczego” – pisze europoseł PiS

Publikacja: 10.03.2012 11:09

Janusz Wojciechowski: Raport o lotach w kartoflisko

Foto: W Sieci Opinii

Janusz Wojciechowski podkreśla, że o przeprowadzenie tej kontroli prosił prezesa NIK Jacka Jezierskiego w liście skierowanym do niego 14 lipca 2010 roku:

Mam poczucie satysfakcji, że prezes NIK pozytywnie zareagował na mój wniosek i nakazał przeprowadzenie tej kontroli. Z drugiej jednak strony wolałbym nigdy nie przeczytać tego, co w smoleńskim raporcie NIK przeczytałem. Jest tam bowiem obraz państwa pozbawionego juz nie tylko sprawności, ale wręcz pozbawionego instynktu samozachowawczego.

Europoseł pisze:

Z raportu NIK wynika, że państwo polskie w kwietniu 2010 roku wysłało państwowe delegacje na lotnisko, którego nie było. W Smoleńsku nie ma bowiem czegoś, co według przepisów prawa lotniczego i procedur ochrony nazywa się lotniskiem. Tam było kartoflisko, na którym miał prawo wylądować śmigłowiec, a nie wielki pasażerski samolot – 7 kwietnia z premierem, a 10 kwietnia z prezydentem na pokładzie.

Wojciechowski dodaje, że raport urzędowo potwierdza też wcześniejsze podejrzenia, że obu wizyt nikt nie zabezpieczał.

Nie było BOR-u, nie było sprawdzenia lotniska, nie było zabezpieczenia, nie było prognozy pogody, jak u Kononowicza - nie było niczego. Bo procedury przewidują sprawdzanie i zabezpieczanie lotnisk, a kartoflisk - już nie. NIK potwierdziła też, że całe zabezpieczenie obu wizyt, premiera i prezydenta oddano w ręce władz rosyjskich. To tak, jakby niedźwiedziowi pasiekę powierzyć do zabezpieczenia.

Europoseł zaznacza, że dokument obciąża winą urzędy i osoby podległe rządowi:

Raport zdejmuje ostatecznie wszelki cień z oceny zachowania śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego kancelarii, bo tak samo jak prezydent, w kartoflisko został wcześniej odprawiony premier. Kancelaria Prezydenta miała przygotować wieńce, ale przecież nie lotnisko, nie zabezpieczenie i ochronę Głowy Państwa, gdyż to jednoznacznie należało do służb podległych rządowi.

Wojciechowski podsumowuje:

Patrząc na smoleński raport NIK, ale też szerzej na obraz państwa już drugą kadencję rządzonego przez Donalda Tuska, coraz częściej mam wrażenie, że wszyscy lecimy w jakieś wielkie kartoflisko...

Trudno nam wyrazić, jak bardzo nie chcemy, by wrażenie europosła Wojciechowskiego okazało się prorocze.

Janusz Wojciechowski podkreśla, że o przeprowadzenie tej kontroli prosił prezesa NIK Jacka Jezierskiego w liście skierowanym do niego 14 lipca 2010 roku:

Mam poczucie satysfakcji, że prezes NIK pozytywnie zareagował na mój wniosek i nakazał przeprowadzenie tej kontroli. Z drugiej jednak strony wolałbym nigdy nie przeczytać tego, co w smoleńskim raporcie NIK przeczytałem. Jest tam bowiem obraz państwa pozbawionego juz nie tylko sprawności, ale wręcz pozbawionego instynktu samozachowawczego.

Publicystyka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Przywróćmy pamięć o zbrodniach w Palmirach
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji